Dziś wchodzi w życie nowelizacja rozporządzenia w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku (Dz.U. z 2012 r., poz. 1109). Zwiększa ono dopuszczalne limity hałasu, co ma zapobiec masowemu instalowaniu przy drogach ekranów akustycznych.
Tymczasem prokuratura rozpoczyna śledztwo w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, odpowiedzialnych m.in. za tworzenie przepisów, i narażenie na straty Skarbu Państwa. Na razie nie oznacza to jednak, że śledczy postawią zarzuty konkretnej osobie, ponieważ postępowanie nie toczy się przeciwko komuś, lecz w sprawie.
Jakie są możliwe scenariusze?
– Albo prokurator dojdzie do wniosku, że nie zostało popełnione przestępstwo, i umorzy postępowanie, albo przekształci je w śledztwo przeciwko osobie – tłumaczy mec. Marcin Mamiński z kancelarii Mamiński i Wspólnicy.
– Stanie się tak, kiedy będzie można postawić komuś konkretne zarzuty. Nie znaczy to, że skończy się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia, ponieważ tenże podejrzany może przedstawić dowody, wobec których trzeba będzie wycofać zarzuty – dodaje prawnik.
Prokuratorzy przyjrzą się okolicznościom powstawania rozporządzenia, zbadają też, czy przepisy były właściwie stosowane.
– Pojawiały się informacje o tym, że ekrany te chronią już nie tylko miasta i domostwa, lecz nawet ugory i lasy. Musimy sprawdzić, czy nie dochodziło do sytuacji, w których ekrany były montowane, mimo że rozporządzenie tego nie wymagało – mówi Maciej Kujawski, rzecznik Prokuratury Generalnej.
Prokuratorzy mogą więc zapukać zarówno do Ministerstwa Środowiska, GDDKiA, jak i zarządców dróg wojewódzkich.
– GDDKiA jest zobligowana do realizowania inwestycji zgodnie z zatwierdzonym projektem, który określa m.in., gdzie mają być stawiane ekrany. A o tym z kolei decydują rozporządzenie, a także decyzje środowiskowe. Sposób zabezpieczenia przed hałasem jest określany w raporcie o oddziaływaniu na środowisko i sankcjonowany decyzją o środowiskowych uwarunkowaniach oraz zezwoleniem na realizację inwestycji – wyjaśnia Urszula Nelken z GDDKiA i dodaje, że dyrekcja już w 2009 r., mając na względzie racjonalizację wydatków środków publicznych, zgłaszała propozycje liberalizacji norm hałasu.
Były minister środowiska Jan Szyszko, który podpisał rozporządzanie, odbija piłeczkę i twierdzi, że taki stan rzeczy to nie tyle wina przepisów, ile ich stosowania.
Prawnicy wątpią, aby ustalenia śledczych pozwoliły np. pociągnąć do odpowiedzialności karnej osobę, która podpisała się pod rozporządzeniem.
– Wydawanie aktów wykonawczych odbywa się w sposób kolegialny. Pod rozporządzeniem podpisuje się co prawda jedna osoba i ona bierze za to odpowiedzialność, ale jest ono efektem pracy całego organu władzy wykonawczej – wyjaśnia mec. Mamiński, który dodaje, że zwykle za tego typu rzeczy ponosi się odpowiedzialność polityczną, a nie karną.
Żadna polska ekranizacja nie kosztowała tyle co „ekranizacja” naszych dróg. W skutek rygorystycznych norm hałasowych tylko Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad postawiła ekrany akustyczne za ponad 500 mln zł.
Według ekspertów to producenci ekranów, a nie ludzie nimi odgrodzeni, są właściwymi beneficjentami przepisów o ochronie przed hałasem. Koszt budowy 1 metra ekranu, w zależności od jego wysokości, waha się od 150 do 230 euro.