Spalarnia śmieci w Krakowie za 800 mln zł to jeden z najdziwniejszych przetargów w Polsce. Problemy ze wskazaniem wykonawcy spośród czterech dużych spółek budowlanych wywołują dyskusję nad zmianami w zamówieniach publicznych. A to nie jedyny taki przypadek.
Karuzela przetargowa w Polsce za 800 mln zł / DGP

Przetarg Krakowskiego Holdingu Komunalnego na drugą w Polsce spalarnię śmieci za prawie 800 mln zł ciągnie się od kwietnia 2011 r.

Przebieg tego zamówienia to ewenement, a liczbą zwrotów akcji można by obdzielić kilka hollywoodzkich thrillerów. O kontrakt walczyli czterej giganci budowlani: Budimex, Mostostal Warszawa, PBG i koreański Posco Engineering. Każda z firm już co najmniej raz była ogłaszana zwycięzcą, ale w wyniku orzeczeń Krajowej Izby Odwoławczej traciła tę pozycję.

Trudny rynek zamówień publicznych / DGP

Zakład w Nowej Hucie będzie spalać rocznie 220 tys. ton odpadów (prawie dwie trzecie śmieci wytwarzanych w Krakowie). Na wydanie pieniędzy i budowę obiektu spółka celowa KHK ma czas do grudnia 2015 r. W przeciwnym razie nie uda się jej rozliczyć 371 mln zł dotacji z UE. Wykonawca dostanie na realizację trzy lata. To oznacza, że każdy dodatkowy poślizg rozłoży inwestycję na łopatki.

Po półtora roku przepychanek obecnie na placu boju pozostaje tylko Posco, które wskoczyło z ostatniego miejsca na pierwsze z ofertą o 96 mln zł droższą od najtańszej PBG (od niedawna w upadłości). Koreańczycy budowali podobne obiekty w Azji i Afryce, ale w Polsce to będzie pierwszy kontrakt.

– Mam nadzieję na podpisanie umowy z Posco przed końcem października, kiedy skończy się kontrola Urzędu Zamówień Publicznych – mówi prezes KHK Grzegorz Ostrzołek. – Widać, że oferenci wykazali wyjątkową determinację w celu eliminowania konkurentów na każdym etapie postępowania przy jednoczesnym braku możliwości podjęcia zamówienia – ubolewa.

Według mecenasa Dariusza Ćwika z kancelarii Ćwik i Partnerzy w tym przetargu doszło do niekorzystnego dla zamawiającego zbiegu okoliczności. Inni specjaliści nie owijają w bawełnę: – Niefortunne losy krakowskiego przetargu świadczą o wadliwości przepisów ustawy o zamówieniach publicznych i przewlekłości procedowania wymiaru sprawiedliwości – ocenia adwokat Jan Góralski z kancelarii Góralski & Goss Legal.

371 mln złotych dotacji z Unii jest mocno zagrożone

– Skrajne zbiurokratyzowanie procedury przetargowej może sparaliżować proces inwestycyjny w sektorze użyteczności publicznej. W kontekście tego przetargu konieczna staje się debata nad usprawnieniem procedur zamówień publicznych – dodaje.

Spalarnia śmieci w Krakowie za 800 mln zł to jeden z najdziwniejszych przetargów w Polsce. Problemy ze wskazaniem wykonawcy spośród czterech dużych spółek budowlanych wywołują dyskusję nad zmianami w zamówieniach publicznych.
– Nastąpił splot nieszczęśliwych zdarzeń: z jednej strony upadłość wykonawcy, z drugiej pogarszająca się sytuacja branży budowlanej, która wzmaga walkę firm o kontrakty. Po trzecie, doszło do wniesienia skargi do sądu, której rozpatrzenie zajęło ponad sto dni – tłumaczy rzeczniczka Urzędu Zamówień Publicznych Anita Wichniak-Olczak.
Ale według Grzegorza Bednarczyka z Krakowskiego Holdingu Komunalnego poprawy wymagają przepisy dotyczące koncentracji środków odwoławczych. Ekspert postuluje też powrót do obowiązku oddawania wadium przez zamawiającego dopiero po podpisaniu umowy.



W Krakowie dwóch wykonawców – Budimex i Mostostal Warszawa – wycofało się przed podpisaniem umowy, nie wnosząc wadium. Powód: „kryzysowa” nowelizacja przepisów z 2009 r. mówi, że zamawiający zwraca wykonawcy wadium dopiero po wyborze najkorzystniejszej oferty, a to umożliwiło firmom bezkosztowe wycofanie się mimo związania ofertą.
Losy krakowskiego przetargu o 180 stopni odwrócił wyrok sądu okręgowego w sprawie z powództwa Mostostalu Warszawa przeciwko PBG. Sędziowie wypowiedzieli się w tej sprawie po pięciu miesiącach, mimo że ustawa mówi o terminie 30-dniowym. Problem w tym, że termin wskazany w ustawie jest tylko instrukcyjny. Zanim sędziowie rozpoznali sprawę, wykonawca zmienił się już dwa razy (ostatecznie sąd wymusił kolejną zmianę).
– Dzisiaj wyrok KIO jest wykonalny, a skarga do sądu nie wstrzymuje czynności zamawiającego w postępowaniu – mówi mecenas Dariusz Ćwik z kancelarii radców prawnych Ćwik i Partnerzy. – Przyspiesza to przebieg przetargu, ale może też rodzić komplikacje. Przebieg zamówienia na spalarnię w Krakowie powinien dać pretekst do rozważań, czy ustawodawca nie powinien wrócić do poprzedniego rozwiązania – podkreśla. Do jesieni 2008 r. skarga do sądu wstrzymywała zawarcie umowy przez zamawiającego.
Jest jeszcze jeden powód zamieszania przy krakowskiej inwestycji. W Polsce poza Warszawą nie ma spalarni śmieci, a inwestorzy nie mają doświadczenia w takich inwestycjach. – Procedury wymagają zmian, ale sprawne udzielenie zamówienia zależy w dużej mierze od działań samego zamawiającego.
Każda skuteczna ingerencja KIO w rozstrzygnięcie przetargu jest z reguły następstwem błędu rozpisującego przetarg – mówi adwokat Jan Góralski z kancelarii Góralski & Goss Legal.
UZP podpiera się raportem Komisji Europejskiej, który według średniego czasu trwania postępowania w latach 2006 – 2010 plasuje Polskę na trzecim miejscu w UE.
Ale każdy z odpytanych przez nas inwestorów podawał przykłady przetargów, w których oferenci wykorzystywali KIO i sądy do blokowania procedur. Przetarg na budowę podziemnego dworca PKP PLK Łódź-Fabryczna w wyniku wojny między Pol-Aquą i Torpolem trwał dwa lata.
Na rozstrzygnięcie przetargu na bloki energetyczne w Opolu za 11,5 mld zł PGE potrzebowała 29 miesięcy, a umowa nie jest podpisana do dzisiaj. GDDKiA ogłosiła przetarg na przebudowę mostu Grota w Warszawie za 1 mld zł w grudniu 2011 r., a oferty poznamy najwcześniej jutro.