Chciałabym być sędzią jak w amerykańskim filmie, który tylko słucha stron, a na koniec uzasadnia wyrok, ale może lepiej, gdy marzenia się nie spełniają - tak była minister sprawiedliwości, sędzia Barbara Piwnik komentuje rządowy projekt zmian w prawie karnym.

W czwartek rząd przyjął przygotowywany od dwóch lat w Komisji kodyfikacyjnej projekt nowelizacji prawa karnego. Zmianie ma m.in. ulec filozofia prowadzenia procesu. Sąd miałby stać się arbitrem rozsądzającym spór między oskarżycielem a obroną.

Piwnik - b. minister sprawiedliwości w rządzie SLD w latach 2001-2002 - powiedziała PAP, że nikt nie jest przygotowany do takich zmian, może z wyjątkiem "doświadczonych sędziów pierwszoinstancyjnych". Jej zdaniem także obecne zapisy prawa dają szerokie pole do działań prokuratorów podczas procesów.

"Niestety, utarła się niedobra tradycja, że na sądy I instancji przerzucono wszystko" - powiedziała Piwnik. Zwróciła uwagę, że gdy sądy I instancji zwracają akty oskarżenia prokuraturze do uzupełnienia, to w znikomym procencie podtrzymują to sądy II instancji. "W związku z tym prokuratorzy są już wychowani w przekonaniu, że sąd i tak musi za nich wszystko zrobić" - dodała. Jej zdaniem odwrócić taką filozofię myślenia będzie bardzo trudno.

Sędzia podkreśliła, że już dziś w regulaminie prokuratur jest zapis, iż w sądzie tylko wyjątkowo może pojawić się prokurator, który nie prowadził śledztwa w danej sprawie, ale praktyka jest zupełnie inna.

Według Piwnik także adwokaci nie są przygotowani do nowych zadań. Dodała, że zbyt często na sali sądowej zdarza się jej słyszeć, gdy adwokaci - proszeni o ustosunkowanie się do jakiegoś wniosku dowodowego prokuratury - mówią tylko: Pozostawiam to do uznania sądu, zamiast zająć merytoryczne stanowisko i obszernie je uzasadnić.

"Chciałabym być takim sędzią, jak w amerykańskim filmie, który tylko słucha stron, a na koniec zabiera głos by uzasadnić wyrok, ale marzenia rzadko się spełniają, a może to nawet i lepiej, gdy się nie spełniają" - zakończyła Piwnik.