Nie można karać za niewskazanie kierującego, jeśli Inspekcja Transportu Drogowego (ITD) nie udostępnia właścicielowi pojazdu zdjęć z fotoradaru.
Skargi na działania inspekcji zgłaszali do rzecznika praw obywatelskich (RPO) właściciele firm posiadających flotę służbowych samochodów.
– Bez możliwości zapoznania się ze zdjęciem nie byli w stanie wskazać, który pracownik prowadził pojazd. Tymczasem inspekcja odmawiała udostępnienia zdjęcia, żeby można było zidentyfikować kierowcę. W rezultacie mieliśmy sytuację jak z Kafki – nakłada się na właściciela pod groźbą kary obowiązek wskazania osoby, która prowadziła pojazd, a jednocześnie odmawia się udostępnienia mu materiału, na podstawie którego mógłby to zrobić – mówi Stanisław Trociuk, zastępca RPO.
Gdy Biuro RPO zajmowało się skargami, wyszło na jaw, że nie jest w stanie stwierdzić, czy ITD może odmówić udostępnienia zdjęć, czy też nie, ponieważ zasady dotyczące przetwarzania danych miały być uregulowane w oddzielnym rozporządzeniu. Do tej pory jednak go nie wydano, mimo że prawo dające ITD uprawnienia do obsługiwania fotoradarów weszło w życie w lipcu ub. roku. W piśmie do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej RPO przypomina, że obowiązek taki zawarto w art. 129g ust. 4 prawa o ruchu drogowym.
Czy ITD mogła zbierać dane za pomocą fotoradarów, skoro nie było uregulowanych zasad, według których miałaby to robić?
– Trzeba przyjąć racjonalność ustawodawcy. Jeśli ten zakładał, że w sposób odrębny od kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia ureguluje zasady tych materiałów, to chyba musiał być w tym jakiś sens. Wątpliwości prawne w tym zakresie rozstrzygnie sąd, rozpatrując konkretną sprawę o niewskazanie kierującego. Będzie musiał wziąć pod uwagę taką okoliczność – zauważa Torciuk.

Co powinien zrobić właściciel
Zgodnie z art. 79 ust. 4 prawa o ruchu drogowym właściciel lub posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd w oznaczonym czasie, chyba że ten został np. skradziony.
Odmowa wskazania lub brak odpowiedzi może skutkować wystawieniem mandatu w wysokości 500 zł.

– Rozporządzenie ma ułatwiać realizację ustawy, ale niezależnie od braku tych przepisów nie można karać kierowców, jeśli uniemożliwia im się zapoznanie z materiałem dowodowym – uważa prof. Ryszard Stefański, prawnik z Uczelni Łazarskiego.
– Skoro inspekcja nie daje takiej możliwości, nie ma mowy o popełnieniu wykroczenia. Każdy sąd z hukiem uniewinni takiego właściciela auta – dodaje prawnik.
Jednak zdaniem ekspertów od 1 lipca 2011 r. ITD przetwarza dane bezprawnie.
– Mamy do czynienia z tzw. rozporządzeniem obligatoryjnym, którego wydania zaniechać nie można. Bez niego cały przepis art 129.g kodeksu drogowego jest de facto martwy. Bez sprecyzowania warunków wskazanych w ust. 4 niemożliwe jest wykonywanie kontroli przestrzegania przepisów ruchu drogowego określonej w tym przepisie – zauważa Zbigniew Krüger, adwokat z kancelarii Krüger & Partnerzy.
Według niego legalność postępowań o ukaranie mandatami budzi zastrzeżenia. Ale podważanie na tej podstawie prawomocnych i wykonanych już mandatów byłoby trudne.
– Chyba że Trybunał Konstytucyjny stwierdzi niezgodność tych przepisów z konstytucją – zastrzega mecenas.
Poza tym RPO doszedł do wniosku, że kwestie ochrony danych powinny być zapisane w ustawie, a nie rozporządzeniu, co może być niezgodne z konstytucją.
– Takie same wątpliwości budzi też regulowanie w akcie wykonawczym, a nie w ustawie zakresu czynności niezbędnych do przeprowadzenia postępowania w sprawach o wykroczenia – dodaje mec. Krüger.