SLD zawiadomił prokuraturę o możliwości złamania prawa przez ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Rozważa też wnioski o odwołanie go i postawienie przed Trybunałem Stanu. Powód to zabranie do resortu sprawiedliwości akt procesów karnych twórcy Amber Gold.

"My +prawa w nosie+ nie mamy i dlatego w dniu dzisiejszym złożyłem zawiadomienie do prokuratury, aby sprawdziła, czy minister sprawiedliwości nie złamał prawa. (...) Art. 9 ustawy o ustroju sądów powszechnych (...) jasno i literalnie mówi, że minister sprawiedliwości nie mógł zabierać akt sądu do resortu sprawiedliwości" - powiedział rzecznik SLD Dariusz Joński w piątek PAP.

Mogło dojść do złamania prawa

Jak podkreślił, SLD występuje na drogę prawną, aby pokazać opinii publicznej oraz premierowi Donaldowi Tuskowi, że mogło dojść do złamania prawa oraz przekroczenia uprawnień przez ministra konstytucyjnego, co by wprost otworzyło drogę do postawienia Gowina przed Trybunałem Stanu.

"Obecnie obowiązująca ustawa z pewnością nie upoważnia ministra sprawiedliwości do zabierania akt sprawy do siedziby Ministerstwa Sprawiedliwości. Dlatego SLD rozważa nie tylko złożenie wniosku o odwołanie ministra Gowina, ale także rozważany jest wniosek o postawienie go przed Trybunałem Stanu" - mówił Joński.

Postawienie ministra przed TS może być trudne

Przyznał zarazem, że zebranie wymaganych 115 podpisów potrzebnych do złożenia wniosku o postawienie ministra przed TS może być trudne do zrobienia, gdyż obecnie zarówno PO jak PiS popierają Gowina.

W czwartek Gowin, pytany o zarzuty medialne, że żądając akt spraw dotyczących Amber Gold mógł złamać przepisy ustawy o ustroju sądów powszechnych, powiedział: "mam w nosie literę przepisów, ważny jest ich duch i ważne jest to, że Polacy mają prawo żyć w państwie, gdzie wymiar sprawiedliwości stoi na straży interesów obywateli, a nie na straży interesów sitwy tworzonej przez część środowisk prawniczych".

W piątek minister Gowin na konferencji prasowej przeprosił za sformułowanie, że "ma w nosie literę przepisów", ale jednocześnie podkreślił, że podtrzymuje sens tej wypowiedzi. Argumentował, że gdyby pozbawić ministra sprawiedliwości dostępu do akt sądowych, to nie mógłby sprawować nadzoru nad sprawnością postępowań, a także występować o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego.