Kancelarie, które jeszcze do niedawna nie obawiały się spadku zapotrzebowania na swoje usługi, dziś zaczynają odczuwać skutki spowolnienia gospodarczego. Spadają stawki, część prawników może stracić pracę.
Liczebność palestry będzie rosła / DGP
Zmniejsza się liczba zleceń związanych z zakupem i obsługą nieruchomości, mniej jest fuzji i przejęć, a także prac związanych z przygotowaniem nowych inwestycji.
Niepokój odczuwają przede wszystkim niewielkie firmy prawnicze spoza województwa mazowieckiego, zwłaszcza z niedużych miast powiatowych.
W tej grupie ponad 14 proc. widzi już spadek popytu na swoje usługi – wynika z sondażu spółki badawczej Ipsos.

Pracują za 1/3 stawki

– W najgorszej sytuacji są ci, którzy niedawno weszli na rynek – przyznaje mec. Lech Obara z Kancelarii Radców Prawnych Lech Obara i Wspólnicy z Olsztyna.
Dodaje, że wielu z nich walcząc o zatrudnienie, godzi się pracować nawet za 1/3 dotychczasowych stawek, np. za miesięczną obsługę prawną firmy biorą 1000 zł, podczas gdy średnia cena to 3 – 5 tys. zł. Mniej też życzą sobie za poprowadzenie sprawy rozwodowej czy spadkowej, np. zamiast 4 tys. zł za podział majątku biorą 2 tys. zł.
Według Obary stawki prawników jeszcze spadną, gdy na rynku pojawi się pokolenie wyżu demograficznego, które studia zaczynało w 2010 roku, a także gdy wejdą w życie przepisy ustawy deregulacyjnej.

Ile kosztuje prawnik

Ceny zależą od regionu, renomy kancelarii i skomplikowania sprawy.
Porada ustna
kosztuje od 50 do 200 zł, opinia prawna na piśmie – 100 do 1000 zł. Za sporządzenie dokumentu (umowy, pisma sądowego, pism urzędowych) prawnicy żądają od 99 do 600 zł.
Za usługi związane z postępowaniem administracyjnym trzeba zapłacić od 150 zł w górę.
Pomoc i reprezentacja w sprawach rozwodowych i alimentacyjnych kosztuje od 1000 do 5000 zł.
Prowadzenie spraw o odszkodowania i roszczenia pieniężne opłacane jest w zależności od kwoty odszkodowania. Stawka prawnika może wynieść od 5 do 20 proc. takiej kwoty.
Obrona prawna
w procesie karnym kosztuje zwykle od 2000 zł w górę.





Nawet renomowane kancelarie spuszczają z tonu. Większość z nich zrezygnowała ze stawek godzinowych i przeszła na ryczałty albo uzależnia wynagrodzenie końcowe od osiągniętych wyników.
Np. jeżeli wyrok sądu jest pomyślny dla klienta, to płaci on 2 – 3 razy więcej niż w przypadku niekorzystnego werdyktu. W ostatecznym rozrachunku okazuje się, że klient płaci mniej o 10 – 20 proc. niż jeszcze rok czy dwa lata temu.

Młodzi poszukiwani, doświadczeni – nie bardzo

Spowolnienie gospodarcze i rosnąca konkurencja przekładają się także na wynagrodzenie. Z analiz firmy rekrutacyjnej Antal International wynika, że w ciągu roku spadły one średnio o 20 – 30 proc. I choć najlepsi w tej branży w dalszym ciągu zarabiają po 20 – 30 tys. zł miesięcznie, to kancelarie coraz chętniej zmniejszają koszty, zatrudniając młodych, znacznie tańszych radców czy adwokatów.
Na przykład w Warszawie adwokata z dwuletnim doświadczeniem można zatrudnić już za 4 – 8 tys. zł brutto, a poza stolicą nawet za 2 – 3 tys. zł. O tym, że firmy szukają oszczędności, świadczy duża rotacja w kancelariach – w trzecim kwartale 46 proc. kancelarii badanych przez Antal International zapowiedziało zwolnienia, a 68 proc. – przyjęcia.
Poszukiwani są zwłaszcza prawnicy, którzy są specjalistami w jednej lub dwóch dziedzinach, np. w małym palcu mają prawo upadłościowe, a także znają się na odszkodowaniach i egzekucji.