Przybywa kuratorów społecznych. W latach 2002 – 2011 ich liczba zwiększyła się o około 6350, czyli ponad 25 proc. To oni wykonują większość pracy kuratorskiej, a nie kuratorzy zawodowi (w 2011 r. 58 proc. dozorów i aż 71 proc. nadzorów). Jednak to właśnie ich w pierwszej kolejności dotykają cięcia wydatków.
Za wykonywanie obowiązków kuratorzy społeczni mogą liczyć na zwrot kosztów w formie miesięcznych ryczałtów. Ustala je zgodnie z ustawą z 27 lipca 2001 r. o kuratorach sądowych (Dz.U. nr 98, poz. 1071 z późn. zm.) prezes sądu rejonowego.
Ryczałt za sprawowanie jednego dozoru lub nadzoru wynosi od 2 do 4 proc. kwoty bazowej ustalonej dla kuratorów zawodowych. W reakcji na pismo Ministerstwa Sprawiedliwości w wielu sądach ograniczono jednak kwoty ryczałtów do dolnej granicy 2 proc.
W efekcie kurator, który realizuje 10 dozorów, może liczyć na zwrot 374,80 zł miesięcznie. Ma to wystarczyć na pokrycie m.in. kosztów dojazdów do podopiecznych, materiałów biurowych czy rozmów telefonicznych.
– Ryczałt wypłacany w takiej samej kwocie każdemu kuratorowi społecznemu nie jest zwrotem faktycznych kosztów. A przede wszystkim nie motywuje społeczników – ostrzega poseł Jarosław Pięta.
Resort wskazuje jednak, że pismo skierowane w lipcu 2012 r. do prezesów okręgowych nie powinno oznaczać automatycznej decyzji o ograniczeniu wypłacanego ryczałtu.
Ten bowiem ma odzwierciedlać nakład pracy kuratora. Ministerstwo daje także do zrozumienia, że dane za lata 2007 – 2011 nie uzasadniały tak dynamicznego wzrostu liczby kuratorów społecznych, spadła bowiem liczba ich zadań (o ok. 29 proc.).
– Rozumiem trudności budżetowe. Ale sugerowanie, że powinna być to kwota odpowiadająca dolnej granicy ryczałtu, narusza obowiązujące przepisy, które jasno mówią, że chodzi o widełki od 2 do 4 proc. – przekonuje Andrzej Martuszewicz, przewodniczący Krajowej Rady Kuratorów.