Posłowie chcą całkowicie zmienić zasady wpisywania konsumentów i przedsiębiorców na tzw. czarne listy dłużników. Proponują, aby dłużnika można było wpisywać do biur informacji gospodarczej (BIG) tylko wtedy, gdy dług na pewno istnieje.
A pewność, mówią, jest, gdy wierzyciel ma uznane przez dłużnika roszczenie na piśmie lub ma prawomocny wyrok sądu, lub decyzję organu administracji publicznej zaopatrzoną w rygor natychmiastowej wykonalności. To sedno zmian proponowanych w poselskim projekcie nowelizacji ustawy o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych, który trafił do laski marszałkowskiej.
– To populistyczny projekt. Wprowadzenie takich zmian oznaczałoby wywrócenie do góry nogami idei biur informacji gospodarczej, które powstały po to, aby odciążyć sądy i rejestrować długi jeszcze sądowo niepotwierdzone – mówi Andrzej Kulik, rzecznik prasowy Krajowego Rejestru Długów BIG SA.
– Skutkiem wprowadzenia takiej regulacji byłby wzrost zatorów płatniczych i niespłaconych długów – dodaje.
Zdaniem autorów projektu – posłów Ruchu Palikota – obecne regulacje są nie do przyjęcia, bo umożliwiają wpisanie na listę nawet w przypadku, gdy dług jest sporny i toczy się w tej sprawie sprawa sądowa.
– Ten projekt to efekt rozmów z przedsiębiorcami. Zdarza się, że firmy są wpisywane na czarne listy z pominięciem jakiejkolwiek ścieżki reklamacyjnej – mówi poseł Krzysztof Kłosowski (RP).
Uważa, że sama ustawa o udostępnianiu informacji gospodarczej jest dobra i potrzebna. Jednak praktyka pokazała, że możliwości wpisywania na czarne listy są nadużywane. W przypadku konfliktu przedsiębiorców wpisy stają się instrumentem przymuszania do zaspokojenia roszczenia, którego zasadność budzi wątpliwości. Tymczasem skutki takiego wpisu są olbrzymie – konsument lub przedsiębiorca nie dostaną kredytu, nie kupią telefonu, nie wezmą samochodu w leasing.
– Ustawodawca wprowadził mechanizm reklamacyjny, który powoduje, że nie można wykorzystywać BIG-ów jako narzędzia do rozgrywek między firmami – kontrargumentuje Andrzej Kulik.
I wylicza: jest przewidziana kara grzywny 30 tys. zł za to, że się poda nieprawdziwe informacje; dłużnik ma też prawo reklamować nieprawdziwy wpis. BIG musi reklamację rozpatrzyć.
– Przekazujemy wierzycielowi zastrzeżenia dłużnika i gdy upłynie odpowiedni termin, a on nie odniesie się do tego, usuwamy taki wpis – dodaje Andrzej Kulik.
Podkreśla też, że obecna ustawa przewiduje, że zobowiązanie sporne można wpisać do BIG, jeżeli się to zaznaczy. Natomiast jeśli chodzi o długi przedawnione, to wpisywanie ich jest dozwolone. Takie zobowiązanie bowiem nadal istnieje, tylko nie można go dochodzić przed sądem.

Etap legislacyjny
Projekt wpłynął do Sejmu