Kluby PO, PSL, Ruchu Palikota i Solidarnej Polski opowiedziały się we wtorek za nowelizacją Prawa prasowego w myśl projektu Senatu, który zakłada pozostawienie sprostowań jako jedynej formy reakcji na publikacje. PiS zamierza wstrzymać się od głosu.

Obecnie redaktor naczelny pisma jest obowiązany do opublikowania na wniosek zainteresowanej osoby "rzeczowego i odnoszącego się do faktów wiadomości nieprawdziwej lub nieścisłej" sprostowania albo odpowiedzi "na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym". Za uchylanie się od ich publikacji grozi kara grzywny lub ograniczenia wolności.

W grudniu 2010 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy te nie precyzują, czym jest sprostowanie, a czym odpowiedź, wobec czego decyzję musi podejmować sam redaktor naczelny, a to stawia go w sytuacji, która "nie jest dla niego przewidywalna". TK uznał, że jest to niekonstytucyjne.

Zakwestionowane przepisy straciły moc 14 czerwca br. Od tej pory osobom, którym odmówiono publikacji, pozostaje wyłącznie powództwo cywilne o ochronę dóbr osobistych (np. z żądaniem przeprosin za nieprawdziwe fakty na swój temat) lub prywatny akt oskarżenia o zniesławienie w mediach (art. 212 Kodeksu karnego przewiduje za to do roku więzienia; trwa kampania społeczna dotycząca jego zniesienia-PAP). Z inicjatywą nowelizacji Prawa prasowego Senat wystąpił pod koniec maja.

Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) zapowiedziała, że jej klub poprze nowelę. Jednocześnie zgłosiła trzy poprawki. Pierwsza przewiduje, że sprostowanie powinno być nadesłane w ciągu 21 dni od dnia publikacji, do której się odnosi (projekt senacki daje na to 14 dni). Druga znosi odniesienie do Prawa pocztowego - MSZ zwróciło uwagę, że obowiązuje ono tylko na terenie Polski, przez co poszkodowani mogliby być obywatele innych krajów UE, wysyłający sprostowanie za pośrednictwem tamtejszych operatorów pocztowych. Trzecia to poprawka redakcyjna.

W imieniu PSL poparcie dla noweli zapowiedział Jarosław Górczyński. Zaznaczył on jednak, że klub tej partii nie rezygnuje z własnego, szerszego projektu. Uwzględnia on m.in. orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który w lipcu 2011 r. uznał, że nie można karać dziennikarza za publikację wywiadu bez autoryzacji, a także usuwa wciąż obecne w Prawie prasowym odniesienia do konstytucji PRL (ustawa pochodzi z 1984 r.). Komisja kultury i środków przekazu ma zająć się nim we wrześniu.

Poparcie dla noweli zapowiedzieli też przedstawiciele klubów SP i RP.

Od głosu zamierza wstrzymać się klub PiS. Prezentująca stanowisko klubu Barbara Bubula oceniła, że senacki projekt "nie spełnia wszystkich oczekiwań związanych z właściwym wyważeniem proporcji pomiędzy siłą mediów a siłą ludzi w mediach krytykowanych".



Jak wyjaśniła, wątpliwości PiS dotyczą zwłaszcza skuteczności przewidywanego w projekcie trybu odwoławczego do sądu. Jej zdaniem nowela w proponowanym kształcie oznacza też słabszą pozycję osób żądających sprostowania w stosunku do poprzednich regulacji.

Bubula zgłosiła też poprawkę, która określa wysokość opłaty za wniesienie sprawy do sądu na 100 zł.

Senacki projekt przewiduje pozostawienie sprostowań, a likwidację odpowiedzi jako formy reakcji na publikacje. Zgodnie z przyjętą definicją musiałoby ono być "rzeczowe i odnoszące się do faktów". Nie mogłoby ono przekraczać dwukrotnej objętości fragmentu materiału prasowego, którego dotyczy, ani zajmować więcej niż dwukrotność czasu antenowego, jaki zajmował dany fragment przekazu medialnego. Sprostowanie powinno zostać nadane w placówce pocztowej lub złożone na piśmie w siedzibie redakcji w terminie nie dłuższym niż 14 dni od dnia opublikowania materiału prasowego.

Sprostowanie miałoby być opublikowane w tym samym dziale, taką samą czcionką, pod równie widocznym tytułem "Sprostowanie", co materiał prasowy, którego dotyczy, a w przypadku przekazu radiowego lub telewizyjnego - być wyraźnie zapowiedziane oraz nastąpić w przekazie tego samego rodzaju i o tej samej porze.

Tekstu sprostowania nie można byłoby komentować w tym samym numerze pisma czy tego samego dnia w przekazie elektronicznym. Nie wykluczałoby to jednak "prostej zapowiedzi polemiki lub wyjaśnień".

Na mocy wyroku TK w połowie czerwca straciły moc także sankcje karne za uchylanie się od opublikowania sprostowania. Projekt rozpatrywany przez Sejm przewiduje, że jeżeli redaktor naczelny odmówi opublikowania sprostowania albo nie ukaże się ono w terminie, zainteresowana osoba będzie mogła w ciągu roku od publikacji wytoczyć powództwo o sprostowanie. Sprawy w ciągu 30 dni rozpoznawałby sąd okręgowy, właściwy ze względu na siedzibę redakcji. Od jego wyroku przysługiwałaby apelacja, którą sąd drugiej instancji rozpoznawałby także w ciągu 30 dni. Od wyroku sądu drugiej instancji nie przysługiwałaby skarga kasacyjna.

Teraz projekt ponownie trafi do komisji kultury, która rozpatrzy zgłoszone poprawki.