Brak sportowego sukcesu podczas Euro wpłynął na aktywność parlamentarzystów w kwestii zmian mających uzdrowić polski sport. Jedną z propozycji jest wprowadzenie do ustawy o sporcie (Dz.U. z 2010 r. nr 127, poz. 857 ze zm.) takich regulacji, które umożliwią demonopolizację organizacji sportowych.
W obecnym stanie prawnym może istnieć tylko jeden ogólnopolski związek sportowy w danej dyscyplinie. Interpelację w tej sprawie zgłosiła do minister sportu Joanny Muchy grupa posłów pod przewodnictwem Michała Jarosa z PO.
– Wiele polskich związków sportowych prowadzonych jest w sposób nie zawsze jasny, a ich działania nie podobają się nie tylko parlamentarzystom, ale po prostu Polakom. Wszyscy jesteśmy niezadowoleni z wyników sportowych – mówi poseł Jaros.
Najbardziej jaskrawym przykładem jest Polski Związek Piłki Nożnej, którego prezes Grzegorz Lato zapowiedział wczoraj, że ponownie będzie się ubiegał o to stanowisko.
– Skoro PZPN, który teoretycznie powinien się zajmować koordynacją szkolenia dzieci i młodzieży, tego nie robi, to dlaczego nie mogłaby powstać federacja, która by tym się zajmowała. Taki związek nie musiałby być uznawany przez UEFA, ale pełniłby ważną społecznie rolę – twierdzi poseł.
Rzeczniczka PZPN uważa takie pomysły za absurdalne.
– Rolą posłów jest tworzenie regulacji dotyczących społeczeństwa, a nie zmierzających do rozwiązania PZPN czy stworzenia nowego związku – mówi Agnieszka Olejkowska.
– Myślę, że taka zmiana jest nie do zaakceptowania. Przecież do federacji międzynarodowej może być zgłoszona tylko jedna federacja krajowa – dodaje Grzegorz Kałowski, sekretarz generalny Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
– Międzynarodowe federacje sportowe to prywatne stowarzyszenia. Nie jest rolą państwa polskiego decydować, które prywatne stowarzyszenie z Polski uzgodni z międzynarodową federacją, że będzie reprezentować Polskę w rozgrywkach przez nią organizowanych – przekonuje jednak Paweł Dobrowolski, prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, które dziś rozpoczyna walkę o rozbicie sportowych monopoli.