Okazuje się, że drobna z pozoru kwestia fotografowania akt sprawy urasta do problemu nawet rangi konstytucyjno-ustrojowej z powodu wadliwych podejść interpretacyjnych.
Technika fotografowania powstała na długo przed końcem XIX w. Niemniej jednak dopiero w ciągu ostatnich lat pojawiło się i narasta zjawisko ubiegania się o fotografowanie dokumentów z akt spraw sądowych.
W ten sposób zamiast odpłatnych kserokopii – które trzeba by było jeszcze w kancelariach skanować w celu przetworzenia w postać cyfrową – poszukuje się rozwiązania szybszego i w dodatku kosztem Skarbu Państwa, bo bezpłatnego.
Wygoda zdobycia takiej cyfrowej postaci jest oczywista. Jednak ułatwienia dla pełnomocników stron czy samych stron nie mogą jednak oznaczać zamykania oczu na obowiązujące prawo, a w szczególności na jego interpretację prowadzoną nawet contra legem.
Wydaje się bowiem, iż zgodnie z zasadą legalizmu każdy organ państwa – m.in. minister sprawiedliwości oraz podlegli mu prezesi, przewodniczący wydziałów oraz wizytatorzy (II konstytucyjna władza wykonawcza) – powinien działać na podstawie całokształtu stanu prawnego.
Niestety rzeczywistość jest inna.
To jest tylko część artykułu, zobacz pełną treść w e-wydaniu Dziennika Gazety Prawnej: Obejście prawa na koszt skarbu państwa
W pełnej wersji artykułu znajdziesz odpowiedzi na WSZYSTKIE pytania.
- Czy fotografowanie akt jest przykładem obejścia prawa?
- Jak prawo reguluje kwestię fotografowania akt i dokumentacji?
- Co na to Helsińska Fundacja Praw Człowieka?

Wiesław Sługiewicz, sędzia w Sądzie Rejonowym w Bytowie

Piotr Sługiewicz, prawnik w Kancelarii Prawnej Skoczyński, Wachowiak, Strykowski Sp.k. z siedzibą w Poznaniu