Skróceniem listy znoszonych sądów rejonowych, minister sprawiedliwości nie zapewni sobie spokoju. Zapowiadane są kolejne akcje w ich obronie.
Skutki finansowe reformy ministra Gowina / DGP
Kolejny wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, złożenie do Sejmu projektu ustawy tworzącej sądy, akcje protestacyjne, apele do ministra sprawiedliwości– takie działania zamierzają podjąć organizacje broniące małych sądów.
Ich cel jest wspólny – przekonanie ministra Jarosława Gowina, aby nie podpisywał rozporządzenia, w efekcie którego z mapy polskiego sądownictwa zniknie 79 mniejszych jednostek.

Tajemnicze przesłanki

Pierwotnie minister sprawiedliwości chciał przekształcić w wydziały zamiejscowe większych sądów rejonowych ponad 100 mniejszych jednostek.
Teraz liczba ta została ograniczona do 79, ponieważ znoszone mają być te sądy, w których orzeka do 9 sędziów łącznie, a nie – jak pierwotnie zakładano – do 12.
Z uzasadnienia projektu wynika, że do podjęcia takiej decyzji skłoniły projektodawcę „przeprowadzone szerokie konsultacje społeczne oraz opinia Krajowej Rady Sądownictwa”.
Takie wyjaśnienia jednak nie wszystkich przekonują.
– W uzasadnieniu projektu nie ma ani słowa o tym, co zadecydowało o przyjęciu takiego kryterium – wskazuje Piotr Kwaka, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów.
Jego zdaniem rodzi to domysły, że być może odegrały tutaj rolę argumenty pozamerytoryczne, takie jak na przykład naciski polityczne ze strony koalicjanta Platformy Obywatelskiej.
Nie jest bowiem tajemnicą, że Polskie Stronnictwo Ludowe od początku było przeciwnikiem zniesienia tak dużej liczby sądów rejonowych.
Brak logicznego uzasadnienia dla zmiany kryterium decydującego o pozostawieniu bądź przekształceniu danego sądu krytykuje również Rafał Puchalski, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
– Jako jedyne kryterium przyjęto liczbę etatów sędziowskich, przy całkowitym pominięciu sposobu zarządzania, obciążenia i sprawności postępowania. Statystyki mają to do siebie, że każdą tezę można nimi udowodnić, a wcale nie musi się to przekładać na praktyczne potrzeby – twierdzi sędzia Puchalski.
Zresztą większość opowiadających się przeciwko reformie ministra Gowina podkreśla, że sednem sporu nie jest sama liczba znoszonych sądów. Problem jest według nich poważniejszy, bo dotyka kwestii konstytucyjnych.
– Ta reforma będzie ingerowała w konstytucyjnie zagwarantowaną niezawisłość sędziów. Dzięki niej będzie można wywierać naciski na sędziów – stwierdza Jacek Trela, wiceprzewodniczący Naczelnej Rady Adwokackiej.
Minister sprawiedliwości bowiem nie ukrywał, że celem projektu ma być m.in. zwiększenie elastyczności pracy sędziów.
Prezes danego sądu, w skład którego wejdą nowe wydziały zamiejscowe, będzie dysponował większą liczbą sędziów orzekających i będzie mógł ich przesuwać do pracy w jednostkach, których jest szefem.
Pojawiły się więc głosy, że może to być obejściem konstytucyjnej zasady nieprzenoszalności sędziów.
– Dla nas nie ma większego znaczenia, czy lista likwidowanych sądów ma 120 pozycji, czy 79. Co do zasady jesteśmy bowiem przeciwni tej reformie – zaznacza Jacek Trela.
Podobne wątpliwości ma Rafał Puchalski.
– W 2007 r. podjęto próbę wprowadzenia do prawa o ustroju sądów powszechnych możliwości delegowania sędziów do innych sądów bez ich zgody, jednak Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z dnia 15 stycznia 2009 r. (Dz.U. nr 9, poz. 57) uznał owe przepisy za niezgodne z konstytucją – przypomina Puchalski.

Wnioski do TK

Przeciwnicy resortowych planów szukają więc ratunku właśnie w Trybunale Konstytucyjnym. Na rozpatrzenie czeka już wniosek Krajowej Rady Sądownictwa o zbadanie konstytucyjności przepisu prawa o ustroju sądów powszechnych, który pozwala ministrowi sprawiedliwości tworzyć i znosić sądy w drodze rozporządzenia.
– Apelujemy do pana ministra, aby wstrzymał się z podpisywaniem rozporządzenia do momentu wydania przez trybunał wyroku w tej sprawie – mówi Piotr Kwaka.
Złożenie nowego wniosku w tej sprawie zapowiada także grupa ponad pięćdziesięciu posłów działająca z inspiracji stowarzyszenia AmiciCuriae. Skrócenie listy znoszonych sądów nie uspokoiło też pracowników tych jednostek.
– Nadal obawiamy się o ich los. Jeden sąd zostanie zlikwidowany, a w jego miejscu utworzony zostanie wydział zamiejscowy innego sądu. Nie dojdzie więc do prostego przejęcia jednego pracodawcy przez drugiego, o czym mówi resort – wskazuje Kwaka.

Nie ta koncepcja

Przeciwnicy wytykają ministrowi, że w celu rozładowania zatorów w większych sądach nie sięgnął po mniej drastyczne sposoby niż przemodelowanie mapy sądownictwa.
– Ministerstwo pomija alternatywne środki, np. zmianę właściwości miejscowej poszczególnych sądów czy zmianę sposobu rozdysponowywania etatów sędziowskich – mówi Rafał Puchalski.
Podobnego zdania jest Waldemar Żurek, członek Krajowej Rady Sądownictwa.
– Koncepcja forsowana przez resort nie jest właściwa. Jestem zwolennikiem odciążania dużych sądów poprzez zmianę ich kognicji – proponuje sędzia Żurek.
Ministerstwo Sprawiedliwości nie odpowiedziało na zarzuty przeciwników reformy, które mu przekazaliśmy.

Etap legislacyjny
Projekt znajduje się w uzgodnieniach międzyresortowych