Dane telekomunikacyjne będą uzyskiwane tylko do ścigania poważniejszych przestępstw – przewidują założenia projektu mającego znowelizować kilkanaście ustaw.

To kolejna, po opublikowanym w ubiegłym tygodniu projekcie nowelizacji prawa telekomunikacyjnego, próba ucywilizowania dostępu do bilingów. Polska od kilku lat przoduje w niechlubnych statystykach ich wykorzystania.

Nowelizacja prawa telekomunikacyjnego ma jedynie skrócić okres retencji danych z dwóch lat do roku i ograniczyć możliwość ich wykorzystania wyłącznie do spraw karnych. Dużo dalej idą przygotowane przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów założenia do projektu, który ma znowelizować aż 15 ustaw (w tym wszystkie dotyczące uprawnień służb).

1,8 mln razy operatorzy udostępniali służbom dane retencyjne w zeszłym roku

„Jego celem będzie ograniczenie ingerencji organów państwowych w prywatność poszczególnych osób oraz wzmocnienie mechanizmów kontroli nad pozyskiwaniem i wykorzystaniem danych telekomunikacyjnych” – napisano w uzasadnieniu. To eufemistyczne stwierdzenie, gdyż dzisiaj tak naprawdę nie ma mowy o żadnej kontroli.

Do niedawna służby nie chciały nawet ujawniać ogólnych statystyk dotyczących bilingów.

Poważne przestępstwa

Jednym z podstawowych założeń projektu jest ograniczenie możliwości sięgania po dane telekomunikacyjne tylko do poważniejszych przestępstw, czyli tych, w których górna granica kary wynosi co najmniej trzy lata więzienia.

– Jeśli zmiany w przepisach mają doprowadzić do ograniczenia wykorzystania danych telekomunikacyjnych, to stawiając poprzeczkę tak nisko, z pewnością nie uda się tego osiągnąć. Maksymalną karę co najmniej trzech lat przewiduje się dla większości przestępstw, i to nie tylko z kodeksu karnego, ale i innych ustaw – ocenia Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon, która postuluje dużo dalej idące zmiany.

Dowody z pozyskanych danych w sprawach innych niż o przestępstwa zagrożone niższą karą maksymalną nie będą mogły być wykorzystywane przed sądem. Przygotowane przez rząd założenia przewidują jednak odstępstwo od tej reguły w sytuacji, gdyby danej okoliczności nie można było ustalić innymi dowodami.

Czy oznacza to, że w niektórych sprawach mniejszego kalibru będzie jednak można oprzeć akt oskarżenia na bilingach? Okaże się to podczas doprecyzowywania założeń.

Jest też inny wyjątek od ogólnych zasad. Bez ograniczeń będzie można sięgać do bilingów przy ściganiu przestępstw celnych.

„Przemawiają za tym: potrzeba ochrony interesów finansowych państwa, wysokie zagrożenia grzywną oraz specyfika postępowań prowadzonych przez służby celne” – uzasadniają ten wyłom autorzy projektu.

Kontrola własna

Ważną zmianą proponowaną w projekcie ma być też obowiązek niszczenia danych, które okazały się nieprzydatne dla konkretnego postępowania. Postulowała to w jednym ze swych wystąpień prof. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich.

Dzisiaj tak naprawdę nie wiadomo, co dzieje się z danymi. Prawdopodobnie wiele z nich zalega na dyskach komputerów niektórych służb. Zmiana prawa ma wymusić ich niezwłoczne wykasowywanie.

Rząd przewiduje też powołanie instytucji pełnomocnika ds. ochrony danych osobowych i telekomunikacyjnych w każdej ze służb, które mają dostęp do bilingów. Będą mu przekazywane informacje o wykorzystaniu danych retencyjnych, a on sam będzie mógł kontrolować proces pozyskiwania takich informacji. Jego niezależność ma gwarantować nieusuwalność z pracy bez zgody organu nadzorującego.

– Trudno jednak mówić o jego niezależności, skoro będzie to pracownik określonych służb. Nie potrafię sobie wyobrazić, by mógł on zakwestionować decyzje bezpośredniego przełożonego – mówi Szymielewicz.

Rządowe propozycje nie wspominają nic o kontroli indywidualnej, której domaga się m.in. środowisko adwokatów.

– Osoba, której dane zostały wykorzystane bezprawnie, powinna mieć prawo zaskarżenia tego do sądu – postuluje adwokat Mikołaj Pietrzak, przewodniczący działającej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej Komisji Praw Człowieka.

Nadzór nad wykorzystaniem bilingów, poza wspomnianymi wcześniej pełnomocnikami, mają także sprawować prokuratorzy. Przekazując materiał dowodowy, służby byłyby zobowiązane do informowania ich o wszystkich przypadkach występowania o dane telekomunikacyjne w danej sprawie.

Prokurator sprawdzałby zaś, czy pozyskiwano je zgodnie z prawem.

Etap legislacyjny
Projekt założeń skierowany do konsultacji międzyresortowych