Jutro w Sejmie pierwsze czytanie projektu zmiany kodeksu karnego, zgodnie z którym jazda na rowerze po alkoholu byłaby wykroczeniem.
– W przepełnionych więzieniach siedzi dwa tysiące ludzi, a kolejnych kilkadziesiąt tysięcy jest skazywanych na podstawie art. 178a par. 2 k.k.
Ogromna większość z nich to tzw. pijani rowerzyści– alarmują posłowie z Ruchu Palikota, autorzy poprawki, która depenalizuje czyn polegający na prowadzeniu pojazdu innego niż mechaniczny, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego.
W obecnym brzmieniu przepisów kodeksu karnego (Dz.U. z 1991 r. nr 88, poz. 553 z późn. zm.) taka osoba podlega karze grzywny lub ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku. Gdyby Sejm przyjął poprawkę, byłoby to już tylko wykroczenie obarczone sankcją grzywny.
Zmiana przyczyniłaby się do rozluźnienia w więzieniach, i odciążyłaby sądy – przekonują wnioskodawcy. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że sądy skazują tyle samo pijanych kierowców (art. 178a par. 1) samochodów, co pozostałych pojazdów (art. 178a par. 2).
Tymczasem według posłów Ruchu Palikota pijany rowerzysta stwarza takie samo potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu jak pijany, zataczający się pieszy, który w każdej chwili może wtargnąć na jezdnię.
– Rower powoduje jednak większe zagrożenie, ale nie na tyle, by aż tak surowo karać te przypadki – twierdzi dr Ryszard Stefański, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego z Uczelni Łazarskiego.
– Represja w postaci grzywny jest wystarczająca. Już w momencie uchwalania tego przepisu negatywnie go opiniowałem twierdząc, że przyczyni się on do niepotrzebnego robienia z ludzi kryminalistów. Niestety miałem rację, bo efektów w postaci zmniejszenia liczby pijanych rowerzystów nie ma wcale – dodaje Stefański.