Czy można być poszukiwanym przez całą policję w kraju za kradzież 23 czekolad, 4 kaw i paczki rodzynek? Okazuje się, że tak! Podobnie jak za niewywiązanie się z internetowej transakcji.
Jeden z nierzetelnych allegrowiczów jest ścigany przez żagańską prokuraturę listem gończym za nieprzesłanie tuszu do rzęs, nożyków do golenia oraz fluidu o łącznej wartości 78,49 złotych. Jak twierdzą prawnicy, ten i inne przykłady potwierdzają regułę – zbyt wiele listów wydaje się w sprawach małej wagi.

Za używaną oponę

– Już pobieżna lektura listów gończych publikowanych na policyjnych stronach internetowych wskazuje, że wiele z nich wydawanych jest w dość błahych sprawach.
A to kradzież używanej opony samochodowej, znieważenie funkcjonariusza Służby Granicznej, zaległości alimentacyjne – wylicza Zbigniew Barwina, adwokat współpracujący z kancelarią Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór.
To zaś powoduje, że instytucja listu gończego zamiast wzbudzać respekt, czasem śmieszy.
– Trzeba dobierać środki procesowe do wagi materii, bo w przeciwnym razie one się dewaluują. A, jak to napisał Waldemar Łysiak w „Statku”, nic tak nie niszczy jak ośmieszenie – akcentuje dr Marcin Warchoł, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
I wskazuje, że opisywany problem ma szerszy kontekst. Wiąże się bowiem z zagadnieniem europejskich nakazów aresztowania wydawanych w sprawach drobnych przestępstw.
– Bywa, że dolegliwość spowodowana zatrzymaniem i postępowaniem za granicą, a następnie przekazaniem do Polski, jest rzeczywiście niewspółmierna do wagi przestępstwa. Nie wspominając o kosztach obsługi administracyjnej, lotniczego transportu zatrzymanych, wynagrodzeniach adwokatów, tłumaczy itp. – wtóruje mecenas Barwina.

List gończy:
1.
Dotyczy ukrywającej się osoby, która dopuściła się przestępstwa i wobec której wydano postanowienie o tymczasowym aresztowaniu.
2.
Wydawany jest przez sąd lub prokuratora.
3.
Rozpowszechniany jest, zależnie od potrzeby, przez rozesłanie, rozplakatowanie lub opublikowanie, w szczególności za pomocą prasy, radia i telewizji.
4.
Powinien zawierać m.in.:
● dane o osobie poszukiwanej (jej personalia, rysopis, znaki szczególne, miejsce zamieszkania i pracy, z dołączeniem w miarę możliwości fotografii poszukiwanego),
● informację o treści zarzutu postawionego oskarżonemu,
● wezwanie każdego, kto zna miejsce pobytu poszukiwanego, do zawiadomienia o tym najbliższej jednostki policji, prokuratora lub sądu.


Na wróbla z armatą

Zauważa jednak, że z drugiej strony polski prokurator często doskonale zdaje sobie sprawę, że rezygnacja z europejskiego nakazu aresztowania czasem będzie równoznaczna z brakiem wymierzenia lub wykonania kary wobec osoby, która przed wyjazdem np. na Wyspy nie rozliczyła się z dawnych win.
– Może więc nie pozostaje nic innego, jak strzelać z armaty do wróbla? – zastanawia się Zbigniew Barwina.
Jego zdaniem, choć opisywany stan rzeczy nie jest pożądany, trudno jednak oceniać go jednoznacznie negatywnie. Polskim procesem karnym rządzi bowiem zasada legalizmu, zgodnie z którą nikt nie może być zwolniony z odpowiedzialności za popełnione przestępstwo, i to niezależnie od jego wagi.
Ponieważ list gończy jest często de facto jedyną szansą na pociągnięcie sprawcy do odpowiedzialności karnej, rezygnacja z zastosowania tego środka mogłaby zostać uznana za działanie oportunistyczne.

List to ostateczność

Obecny kodeks postępowania karnego nie pozwala na zakończenie śledztwa i skierowanie aktu oskarżenia przeciwko osobie, której prokurator nie przedstawił osobiście zarzutów i jej nie przesłuchał. Problem pojawia się wówczas, gdy miejsce pobytu podejrzanego i np. próby doręczenia mu wezwania nie przynoszą rezultatu.
Wtedy są dwie możliwości. Można na podstawie art. 278 k.p.k. zarządzić poszukiwania zwykłe bądź wszcząć poszukiwania na podstawie listu gończego (art. 279 k.p.k). W tym drugim przypadku konieczne jest jednak uprzednie skierowanie do sądu wniosku o tymczasowe aresztowanie – wskazuje sędzia Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy dr Sebastian Ładoś.
I dodaje, że błędem jest jednak to, gdy prokurator od razu sięga po środki najbardziej dotkliwe, np. poszukiwania na podstawie listu gończego, jeśli nie skorzystał wcześniej z łagodniejszych form, chociażby poszukiwań zwykłych, które nie wiążą się z koniecznością pozbawienia wolności.
– Oprócz tego prokurator powinien podejmować wiele innych czynności, które zmierzają do ustalenia miejsca pobytu takiej osoby, np. zwrócić się do urzędu skarbowego, właściwego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia czy przeprowadzić wywiad policyjny w miejscach, gdzie poszukiwany dotychczas zamieszkiwał bądź wykonywał pracę zarobkową lub inne zajęcie – zauważa sędzia Ładoś.