Przygotowywane przez rząd rozporządzenie ma zakazać sprzedaży niektórych noży do wycinania zarośli. Chodzi o tzw. noże bijakowe, używane w ręcznych kosach do wycinania zarośli. Przy czym nie wszystkie, a tylko te składające się z co najmniej dwóch połączonych ze sobą elementów (np. łańcuchy, noże czy szczotki).

Osłona nie chroni

Władze Szwecji już kilka lat temu ostrzegały, że stanowią one poważne zagrożenie. Potwierdził to śmiertelny wypadek w Wielkiej Brytanii. W czasie podkaszania zarośli z noża, na które składały się dwa łańcuchy połączone z metalowym dyskiem, oderwało się jedno z ogniw, z olbrzymią siłą uderzając w przypadkową osobę i powodując jej śmierć.
Po tym wypadku Komisja Europejska zleciła badania noży bijakowych, składających się z co najmniej dwóch elementów. Okazało się, że stanowią one niewspółmiernie większe zagrożenie niż noże wykonane z jednego kawałka metalu. Nie tylko dlatego, że poszczególne ich elementy mogą się odrywać, ale także dlatego, że z dużą większą siłą wyrzucają kamienie napotkane przy koszeniu traw i zarośli. W efekcie standardowa osłona nie jest w stanie chronić przed takim uderzeniem.

Zakaz sprzedaży

Z tych powodów w styczniu KE wydała decyzję zobowiązującą państwa członkowskie do zakazania obrotu takich noży. Przygotowany przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów projekt ma na celu wdrożenie tej decyzji. Treść aktu jest krótka: zakazuje wprowadzania na rynek noży bijakowych przeznaczonych do ręcznych przenośnych kos do zarośli, o ile składają się co najmniej z dwóch metalowych, połączonych ze sobą elementów.
Nie wiadomo, kiedy rozporządzenie zostanie przyjęte przez Radę Ministrów. Już teraz jednak jego treść powinna być brana pod uwagę przez dwie grupy odbiorców: użytkowników i sprzedawców tego typu sprzętu.
Ci pierwsi powinni sprawdzić, czy przypadkiem nie używają niebezpiecznych noży. Drudzy zaś muszą liczyć się z tym, że za chwilę nie będzie im wolno sprzedawać takich produktów, a więc powinni się wycofać z planowanych zamówień. Tym bardziej że sprzedaż takich noży będzie traktowana jako wprowadzenie na rynek produktu niespełniającego wymagań bezpieczeństwa, za co grozi kara nawet do 100 tys. zł.

Etap legislacyjny
Konsultacje międzyresortowe