Komisja Europejska chce doprowadzić do większej obecności kobiet w zarządach przedsiębiorstw. Poprzednia strategia KE dała niewielkie rezultaty – odsetek pań w zarządach zwiększył się z 11,8 do 13,7 proc.
Podczas gdy w Finlandii i na Łotwie panie stanowią ponad 25 proc. zatrudnionych w zarządach firm, na Cyprze i Malcie ten odsetek wynosi zaledwie ponad 3 proc.
Polska mieści się nieco poniżej unijnej średniej, z 11,8 proc. Belgia, Francja, Włochy, Holandia i Hiszpania, zdecydowały się rozwiązać ten problem poprzez przyjęcie przepisów ustanawiających parytety płci w zarządach przedsiębiorstw.
Inne kraje, takie jak Dania, Finlandia, Grecja, Austria i Słowenia, przyjęły przepisy dotyczące równowagi płci w zarządach spółek państwowych.
Rok temu Komisja Europejska wezwała do zastosowania tzw. wiarygodnych środków samoregulacyjnych.
Polegało to na dobrowolnych deklaracjach przedsiębiorstw, że zobowiążą się do polepszenia sytuacji w tej kwestii. W efekcie, jak wynika z opublikowanego wczoraj sprawozdania Komisji Europejskiej, w porównaniu z rokiem ubiegłym odsetek pań w zarządach wzrósł o niespełna 2 proc.
Tymczasem według badań Eurobarometr 75 proc. Europejczyków opowiada się za przepisami regulującymi równowagę płci w zarządach przedsiębiorstw, przy czym 49 proc. badanych twierdzi, że najwłaściwszym mechanizmem egzekwowania takich przepisów byłyby kary finansowe.
Co zatem dalej? Wczoraj rozpoczęły się konsultacje społeczne, których celem jest zebranie opinii na temat ewentualnych działań na poziomie UE, w tym środków prawnych, które mogłyby przywrócić równowagę płci w zarządach. Latem Komisja podejmie decyzję co do dalszych działań. I być może dążyć będzie do wprowadzenia parytetów.
– Kwoty są zastraszaniem, a nie motywacją. W Norwegii po wprowadzeniu parytetów firmy gorączkowo szukały kobiet do zatrudnienia i niekoniecznie był to wybór najlepszych – uważa jednak brytyjska eurodeputowana z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, Marina Yannakoudakis.