Wprowadzenie preferencji unijnych przy zamówieniach publicznych zakłada propozycja, którą Urząd Zamówień Publicznych (UZP) przedstawił rządowi. Rozwiązanie to oznaczałoby, że przedsiębiorcy z państw spoza Unii Europejskiej, Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz tych, z którymi nasz kraj albo UE ma zawarte specjalne umowy, nie mogą uczestniczyć w polskich przetargach.
Firmy ze Szwajcarii czy nawet z Meksyku i Chile nadal mogłyby starać się o polskie zamówienia, gdyż wiążą nas z nimi umowy. Ale chińskie już nie.
– Wreszcie ktoś przejrzał na oczy. Od lat powtarzamy, że polskie firmy nie są w stanie rywalizować na uczciwych zasadach z chińskimi przedsiębiorstwami – komentuje Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych, zapewnia, że celem tego przepisu nie jest dyskryminacja żadnego kraju. Chodzi raczej o zapewnienie równowagi.
– Jeśli my otwieramy rynek zamówień publicznych na wykonawców z innych państw, to dlaczego nasze firmy nie mogą liczyć na podobne traktowanie? Nowa regulacja da rządowi instrument do szerszego otwarcia innych rynków dla naszych przedsiębiorców na zasadach wzajemności – wyjaśnia Jacek Sadowy.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że do przygotowania propozycji zmian w prawie przyczyniły się kłopoty na autostradzie A2 z chińskim konsorcjum COVEC. Tym bardziej że polskie firmy już wcześniej słały pisma do Komisji Europejskiej, w których ostrzegały, że grozi nam nieuczciwa konkurencja. Głośno mówiono o podejrzeniach, że chińskie firmy mogą być dotowane przez rząd.
– To są państwowe przedsiębiorstwa, które nie działają na zwykłych, rynkowych zasadach – mówi Wojciech Malusi.
Dodaje, że branża drogownicza nie ma nic przeciwko rywalizacji z chińskimi przedsiębiorstwami, ale pod warunkiem że będzie to rywalizacja uczciwa, a firmy z Polski i UE będą mogły starać się o zlecenia na tamtejszym rynku.
Inne spojrzenie na sprawę ma prawnik Paweł Michewicz.
– Zamknięcie rynku na firmy z wielu państw odbije się na konkurencyjności. Zamówienia publiczne są zdominowane przez grupę wykonawców unijnych, którzy od lat dzielą ten tort między siebie i nie są zainteresowani oferowaniem jak najkorzystniejszych warunków – przekonuje.
Przyznaje, że zlecanie prac przedsiębiorcom z egzotycznych państw wiąże się z większym ryzykiem. Dlatego należy wprowadzić lepsze mechanizmy weryfikacji ich wiarygodności, a nie usuwać ich z przetargów.
Propozycja UZP pozostawia pewną możliwość udzielenia zamówienia chińskim firmom. W pewnych przetargach urzędnicy będą mogli się zgodzić, by złożyły one oferty.
– Stanie się tak np., gdy rynek unijny będzie w danym zakresie ograniczony, a wykonawcy z innych krajów posiadają innowacyjne technologie potrzebne zamawiającemu – tłumaczy Jacek Sadowy.
Organizator przetargu nie musiałby uzasadniać dopuszczenia wykonawców spoza UE. Dyskusja nad pomysłem dopiero się jednak rozpoczyna i nie można wykluczyć zasady, która nakazywałaby zamawiającym kierowanie się określonymi przesłankami (np. brakiem technologii na terytorium UE).
O jakie zamówienia starał się COVEC
II linia warszawskiego metra – oferta chińskiej firmy była druga (4,5 mld zł) – o ok. 400 mln zł droższa od konsorcjum włosko-tureckiego. Chińczycy próbowali jeszcze podważyć wyniki przetargu w sądzie, ale bezskutecznie.
Autostrada A2 (odcinek A i C) – COVEC złożył najtańsze oferty (łącznie na 1,3 mld zł). Konkurencji nie udało się dowieść, że cena była zaniżona. W maju ub.r. okazało się, że miała rację. Chińczycy przestali płacić podwykonawcom, a Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad odstąpiła od umów i zleciła dokończenie prac innym firmom.
Budowa bloków w elektrowniach Jaworzno III oraz Kozienice (Enea) – do tych przetargów COVEC zakwalifikował się jako konsorcjant China National Electric Engineering Corporation. Jeszcze nie złożono ofert.
Etap legislacyjny
Prace nad propozycjami rozpoczął Zespół ds. Programowania Prac Rządu