Upadłości konsumenckie liczy się w Polsce w sztukach i trudno się dziwić. Nikt nie chce się oddłużać, jeśli miałby stracić dach nad głową.

DGP dotarł do rządowych pomysłów zmian w upadłości konsumenckiej. Legislatorzy i prawnicy praktycy są zgodni: aby usprawnić procedury, trzeba zrezygnować z automatycznego zabierania mieszkań i włączania ich do masy upadłości dłużników, którzy chcą wyjść na prostą. Dwa resorty: sprawiedliwości i gospodarki, przygotowują już zmiany prawa upadłościowego i naprawczego (t.j. Dz.U. z 2009 r. nr 175, poz. 1361) pod tym kątem. Projekt nowelizacji został ujęty w planie prac rządu na pierwsze półrocze 2012 r.

Upadłość konsumencka – jak się to robi dziś? / DGP

Prace w resortach

Legislatorzy chcą wprowadzić zapisy korzystne dla upadłej osoby fizycznej nieprowadzącej działalności gospodarczej, tak aby po częściowej spłacie wierzycieli i skorzystaniu z umorzenia pozostałych zobowiązań otrzymała ona drugą szansę na dorobienie się.

Według informacji, do jakich dotarliśmy, Ministerstwo Sprawiedliwości będzie proponowało, by zostawić dłużnikowi mieszkanie albo przynajmniej umożliwić mu zamianę na mniejsze lub gorsze, a kwotę uzyskaną z tytułu różnicy wartości lokali przeznaczyć na zaspokojenie wierzycieli. Resort sprawiedliwości chce też umożliwić dłużnikowi prowadzenie postępowania układowego z wierzycielami. Dopiero gdy strony nie zawrą układu, w którym określą, jaką część zadłużenia powinien konsument zapłacić, a jaka zostanie umorzona, zostanie wszczęte postępowanie upadłościowe. Do pomocy dłużnikom resort chce też włączyć organizacje konsumenckie i umożliwić im przystąpienie do toczącej się sprawy oraz udzielanie pomocy w sporządzeniu wniosku o wszczęcie postępowania.

Do prac nad projektem chce się włączyć Ministerstwo Gospodarki.

– Resort prowadzi analizę przepisów prawa upadłościowego i naprawczego pod kątem usprawnienia i uproszczenia postępowań – potwierdza Zbigniew Kajdanowski z MG. Ministerstwo będzie też proponować rozszerzenie kręgu osób objętych postępowaniem, ułatwienie ponoszenia kosztów postępowania upadłościowego, i – co najważniejsze – przejmowanie lokalu mieszkalnego dopiero w ostatniej kolejności, po przeprowadzeniu likwidacji innych składników masy upadłości. W propozycjach resortu ma też znaleźć się zasadnicza zmiana dotycząca liczby wierzycieli potrzebnej do starania się o upadłość. Dziś wymagane jest zadłużenie przynajmniej względem dwóch podmiotów.

– Ministerstwo Gospodarki chce umożliwić konsumentowi złożenie wniosku o upadłość, nawet jeśli zobowiązany jest tylko wobec jednego wierzyciela – wyjaśnia Zbigniew Kajdanowski. Ma to ułatwić oddłużenie osobom, które zaciągnęły kredyty mieszkaniowe i nie mogą ich spłacić, a oprócz banku nie mają innego wierzyciela.

– Obecnie tacy dłużnicy nie mogą nawet wszcząć postępowania upadłościowego, więc aby móc ogłosić upadłość, zadłużają się dodatkowo, choćby fikcyjnie – dodaje radca prawny Wojciech Biernacki z Kancelarii Radców Prawnych Biernaccy.

Mieszkanie dłużnika

Najwięcej kontrowersji podczas prac nad projektem wywołuje sprawa utraty mieszkania przez dłużnika. Obowiązujące przepisy stanowią, że gdy w skład masy upadłości wchodzi mieszkanie albo dom jednorodzinny, wówczas upadły dłużnik wraz z pozostałymi domownikami musi je opuścić. Nieruchomość zostaje sprzedana przez syndyka razem z pozostałą masą upadłości. Natomiast z sumy uzyskanej z jej sprzedaży wydziela się upadłemu kwotę, która odpowiada przeciętnemu czynszowi najmu lokalu mieszkalnego za okres dwunastu miesięcy. Wysokość tej kwoty na wniosek syndyka określa sędzia komisarz, który weźmie pod uwagę potrzeby mieszkaniowe konsumenta, np. liczbę osób, które pozostają z nim we wspólnym gospodarstwie domowym. Sędzia komisarz może mu też przyznać zaliczkę na poczet tej kwoty.

– Syndyk, sprzedając mieszkanie dłużnika w przetargu, robi to na nieco innych zasadach niż komornik, licytując nieruchomość dłużnika podczas prowadzonego postępowania egzekucyjnego – podkreśla Mirosław Kamiński, licencjonowany syndyk. Warunki przetargu ustala syndyk, a zatwierdza je sędzia komisarz, który przy tym określa, za jaką minimalną kwotę może zostać sprzedana nieruchomość. Ceną wywoławczą w przetargu jest cena oszacowania nieruchomości, czyli znacznie wyższa od tej, za którą komornik wystawiłby ją na licytację. Zdaniem Mirosława Kamińskiego ustalenie w taki sposób ceny utrudnia zbycie nieruchomości, z uwagi na dużą liczbę na rynku nowych mieszkań oferowanych przez deweloperów (w samej Warszawie jest ich około 24 tysięcy). Mieszkanie wystawione do sprzedaży przez syndyka najczęściej nie może więc konkurować z tymi ofertami.

Sprzedać czy zamienić

Prawnicy są zgodni, że wprowadzenie zmian do przepisów o upadłości konsumenckiej powinno usunąć automatyzm przy decydowaniu o spieniężeniu mieszkania dłużnika.

– Nowa regulacja musi być na tyle elastyczna, aby dłużnik dysponujący dużym lokalem mógł go korzystnie sprzedać pod kontrolą syndyka albo nadzorcy sądowego. Za uzyskaną sumę powinien móc nabyć mniejsze mieszkanie albo duże zamienić na mniejsze, a nadwyżkę przeznaczyć na spłatę wierzycieli – postuluje Jerzy Bańka ze Związku Banków Polskich.

Taką możliwość dłużnik powinien mieć nawet wówczas, gdy zadłużenie powstało z tytułu niespłaconego kredytu hipotecznego zaciągniętego na zakup mieszkania. W takiej sytuacji, w związku z ewentualnym zagrożeniem utratą prawa do mieszkania, nie powinien on być w gorszej sytuacji niż osoba, która zaciągnęła zobowiązania u innych podmiotów niż banki. Tym bardziej że bank zawsze zabezpiecza pożyczone pieniądze hipoteką ustanowioną na nieruchomości i w razie zalegania ze spłatą może zlecić komornikowi wszczęcie postępowania egzekucyjnego w normalnym trybie. Doprowadzi to do sprzedaży lokalu na licytacji i odzyskania przez bank przynajmniej części pożyczonych pieniędzy

Zdaniem Jerzego Bańki znowelizowane przepisy powinny zawierać jakąś zachętę dla dłużnika, aby współdziałał z sądem i z syndykiem. Mogą np. przewidywać możliwość umorzenia większej części zadłużenia osobie, która zdecyduje się jednak włączyć mieszkanie do masy upadłości. Natomiast, jak zauważa Jerzy Bańka, należałoby przy tym stworzyć także pewne zabezpieczenia dla dłużników, aby nie sprzedawano ich mieszkań za bezcen. Taki mechanizm działałby też z korzyścią dla wierzycieli: po przeprowadzeniu upadłości mieliby oni większą szansę na odzyskanie przynajmniej części pieniędzy.

Prawa wierzycieli

Jednak pomysłów na zabezpieczenie bytu dłużnika przy jednoczesnym zagwarantowaniu praw wierzycieli jest wiele. Zwolenniczką jeszcze większej elastyczności przy decydowaniu o losach mieszkania dłużnika jest sędzia Anna Hrycaj z wydziału gospodarczego spraw upadłościowych i naprawczych w Sądzie Rejonowym w Poznaniu. Jej zdaniem trzeba odstąpić od automatycznej utraty mieszkania, ale nie powinna też działać zasada, że każdy dłużnik z mocy prawa zatrzyma swoje mieszkanie po wszczęciu postępowania upadłościowego. Trudno też zawsze wymagać, by upadły konsument zamieniał mieszkanie na mniejsze, bo może się zdarzyć, że na rynku nieruchomości nie ma akurat mieszkań gorszych i tańszych. Dlatego o losach mieszkania powinien decydować sąd, po zapoznaniu się każdorazowo z aktualną sytuacją materialną i mieszkaniową wnioskodawcy, ale również uwzględniając przy tym interesy wierzycieli.

– Przepisy o upadłości konsumenckiej mają sens tylko wówczas, gdy zapewnią wierzycielowi uzyskanie zwrotu co najmniej części zadłużenia – przypomina syndyk Mirosław Kamiński. Zwolennikiem lepszego niż do tej pory zabezpieczenia interesów wierzyciela w znowelizowanej ustawie jest też radca prawny Wojciech Biernacki, który proponuje umożliwienie również dwóm wierzycielom, działającym razem, złożenie wniosku o upadłość konsumenta, tak jak mogą to robić już dziś, gdy dłużnikiem jest przedsiębiorca.