Aukcja elektroniczna to internetowa dogrywka do tradycyjnego przetargu. Po złożeniu ofert papierowych firmy mają możliwość dalej schodzić z ceny podczas aukcji przeprowadzanej w sieci.
O ponad 150 proc. wzrosła liczba aukcji elektronicznych, co zamawiającym pozwoliło zaoszczędzić 121 mln zł.

Aukcje w górę

Od dwóch lat Urząd Zamówień Publicznych udostępnia darmową platformę, na której każdy organizator przetargu może przeprowadzić e-aukcję ( ). W minionym roku z szansy tej skorzystano 651 razy. Dla porównania rok wcześniej ogłoszono tylko 252 takie dogrywki.
– Wydaje się, że zamawiający dostrzegli, jak znaczne oszczędności można uzyskać dzięki aukcjom elektronicznym. I chyba w coraz większym stopniu zaczynają przekonywać się do korzystania z instrumentów elektronicznych w ogóle – tłumaczy ten wzrost Anita Wichniak-Olczak, dyrektor Departamentu Informacji, Edukacji i Analiz Systemowych UZP.
Ogółem oszczędności z tytułu zastosowania aukcji elektronicznej oszacowano na 121 mln zł. To różnica pomiędzy kwotą zaproponowaną w papierowej ofercie a tym, co udało się zbić z ceny podczas internetowej dogrywki. Gros z tych oszczędności pozostało w kasie Kompanii Węglowej, która organizuje e-aukcje praktycznie wszędzie, gdzie to jest możliwe. Dla przykładu – w przetargu na dostawę specjalnych klejów do stosowania w wyrobiskach początkowo najkorzystniejsza oferta opiewała na kwotę 7,6 mln zł. Po przeprowadzeniu e-aukcji wykonawcy zeszli z ceny do kwoty 5,9 mln zł.

Licytacje w miejscu

O ile aukcje elektroniczne cieszą się coraz większym powodzeniem, o tyle inna internetowa procedura – licytacje elektroniczne – nadal jest stosunkowo rzadko wykorzystywana. W przeciwieństwie do aukcji to całkowicie odrębny tryb zamówień publicznych, w którym wszystkie oferty (zwane postąpieniami) są składane na platformie elektronicznej (również za darmo udostępnianej przez UZP ). Ograniczeniem jest wartość zamówień – musi być niższa od tzw. progów unijnych (130 tys., 200 tys., 400 tys. lub 5 mln euro – w zależności od tego, kto i co zamawia).
W 2011 r. przeprowadzono 325 e-licytacji, zaledwie o 20 więcej niż rok wcześniej. Kwoty zaproponowane w ofertach były średnio o 20 proc. niższe od cen wywoławczych (oszczędności są szacowane łącznie na 17 mln zł). W jednej z licytacji udało się zejść z ceny dwukrotnie: z 9 mln zł aż do 4,5 mln zł.