Sędziowie powinni być delegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości lub do jednostek mu podległych, np. Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, na okres nie przekraczający dwóch lat – uważa Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. Proponuje również wprowadzenie innych ograniczeń dla sędziów, którzy zdecydują się na tego typu delegację. Postulują m.in., aby okres, w którym będą oni wykonywali czynności administracyjne w resorcie czy też krakowskiej szkole, nie był wliczany do stażu, od którego uzależniona jest możliwość awansu do sądu wyższego rzędu.

Propozycje ograniczeń

Skąd pomysł na wprowadzenie ograniczeń? Otóż zdaniem stowarzyszenia brak takich uregulowań powoduje, że zbyt wielu sędziów jest odsuniętych od wykonywania ich podstawowego obowiązku, czyli wymierzania sprawiedliwości.
– Delegacje do resortu trwają zbyt długo. Niektórzy sędziowie pracują w ministerstwie po kilka, a nawet kilkanaście lat. Rodzi się więc pytanie, czy nadal możemy ich uważać za sędziów, czy są już raczej urzędnikami – mówi Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy SSP Iustitia.
I stawia kolejne pytanie: czy po tak długim okresie niezasiadania za stołem sędziowskim powinni jeszcze wracać do orzekania.

151 sędziów przebywa obecnie na delegacji w resorcie sprawiedliwości

– Proponujemy więc, aby delegacje trwały maksymalnie dwa lata, a w przypadku przerw w delegacjach ich okresy powinny ulegać sumowaniu – proponuje Bartłomiej Przymusiński.
Po tym okresie musiałaby nastąpić przerwa w delegacjach na czas nie krótszy niż pięć lat. To pozwoli sędziom delegowanym nie stracić kontaktu z orzekaniem.
Ponadto stowarzyszenie chce, aby została określona maksymalna liczba sędziów, którzy mogą być w jednym czasie delegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości albo Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury.
– Naszym zdaniem takie obostrzenia zapobiegną dalszemu drenażowi kadry sędziowskiej prowadzonemu od lat przez Ministerstwo Sprawiedliwości – mówi Bartłomiej Przymusiński.
Dodaje, że część z tych obostrzeń może być wprowadzona poprzez zmianę dotychczasowej praktyki przez resort, a część – aby była skuteczna – musi znaleźć się w prawie o ustroju sądów powszechnych.
– Do tej pierwszej grupy obostrzeń można zaliczyć maksymalny okres delegacji, natomiast do drugiej brak możliwości awansu sędziego do sądu wyższego rzędu bądź do sądu administracyjnego w okresie delegacji – wyjaśnia Bartłomiej Przymusiński.

Resort na nie

Ministerstwu Sprawiedliwości propozycje sędziów nie przypadły jednak do gustu. Resort uważa, że nie mogą one być zaakceptowane.
– Sędziowie delegowani do pełnienia czynności administracyjnych w MS wykonują w tym czasie zadania o charakterze długookresowym, przekraczającym proponowany maksymalny wymiar czasu delegowania (2 lata). W związku z tym przyjmowanie z góry określonych ograniczeń czasu delegowania jest rozwiązaniem niecelowym i stwarzałoby zagrożenie dla ciągłości realizacji tychże zadań – mówi Joanna Dębek z biura prasowego MS.
Z kolei w opinii resortu propozycja uniemożliwienia sędziom delegowanym możliwości otrzymania awansu zawodowego w trakcie delegacji stanowiłaby formę dyskryminacji w zatrudnieniu i nie znajduje oparcia w wartościach konstytucyjnych, zwłaszcza że o awansie zawodowym sędziego nie decyduje minister sprawiedliwości.

Wyrok TK

Stowarzyszenie podkreśla jednocześnie, że zdaje sobie sprawę z tego, że sędziowie w resorcie czy w KSSiP są potrzebni. Jednak zdaniem członków Iustitii proponowane przez nich obostrzenia nie zniechęcą ich kolegów do brania delegacji.
– Tutaj odgrywa rolę również czynnik materialny. Sędziowie delegowani otrzymują przecież specjalne dodatki w tym okresie – przypomina Bartłomiej Przymusiński.
Do stycznia 2009 roku sędziowie zazwyczaj łączyli orzekanie z pracą w resorcie. Trybunał Konstytucyjny uznał ją jednak za niezgodną z konstytucyjną zasadą trójpodziału władz. Od momentu wydania przez TK wyroku w tej sprawie sędziowie muszą wybierać – albo orzekanie, albo delegacja do MS.