Podpisanie porozumienia takiego jak ACTA może prowadzić do cenzury - ocenił prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar. Dodał, że nie ma prostego rozwiązania, aby pogodzić prawa autorskie z powszechnym dostępem do treści w internecie.

Według Smolara wprowadzanie takich regulacji "to problem bardzo złożony, który dotyczy współczesnego świata i zmiany panujących w nim reguł, w związku z tym, że poza światem realnym mamy dzisiaj istotny wymiar wirtualny".

ACTA zawiera wiele istotnych ograniczeń wolnościowych

W jego ocenie intencją prawodawców nie jest tu cenzura, ale taka umowa jak ACTA "zawiera ograniczenia świata wirtualnego, wymiany myśli, idei, dzieł oraz może prowadzić do nadużyć i cenzury".

Groźba cenzury prewencyjnej

Smolar zwrócił uwagę, że przerzucenie na firmy oferujące dostęp do sieci odpowiedzialności za nieprzestrzeganie prawa przez użytkowników może prowadzić do cenzury prewencyjnej. "Tu jest możliwość cenzury i nadgorliwości, ponieważ gdy kryteria są niezbyt precyzyjne, to obawiając się ewentualnych kar, takie firmy mogą mieć skłonność do stosowania pewnych form cenzury prewencyjnej" - podkreślił.

Dodał, że nie bez znaczenia są też realia, ponieważ gdy mamy do czynienia z setkami milionów uczestników świata wirtualnego, "jest rzeczą bardzo mało prawdopodobną, aby państwa były w stanie poddać kontroli ten świat i nad nim zapanować".

Z drugiej strony, według Smolara, twórcy mają prawo do rekompensaty za wykorzystywanie ich dzieł. Zaznaczył, że prawa autorskie w cywilizowanym świecie powinny być szanowane, ale w tym wymiarze można się zastanawiać, "czy astronomiczne sumy pobierane przez twórców kultury masowej znajdują jakiekolwiek uzasadnienie".

"Powinno się znaleźć sposób rekompensowania twórców, równocześnie bez ograniczania dostępu do treści w internecie, np. poprzez opodatkowanie różnych dochodowych instytucji świata wirtualnego i opłacania twórców przez instytucje społeczne lub związki twórcze" - powiedział prezes Fundacji Batorego.

W ocenie Smolara w tej sprawie istnieje też "wymiar moralny i kulturowy", ponieważ problem praw autorskich ogranicza w poważny sposób dostęp do dzisiejszej kultury i globalnego życia.

Smolar pytany o brak konsultacji społecznych ws. ACTA, podkreślił, że "to nie jedyny przypadek, gdy nie było konsultacji społecznych, jednak to nie jest kwestia złej woli, tylko złej organizacji w takich sytuacjach".

ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Jego nazwę można przetłumaczyć jako "porozumienie przeciw obrotowi podróbkami", dotyczy jednak ochrony własności intelektualnej w ogóle, również w internecie. Zdaniem obrońców swobód w internecie może prowadzić to do blokowania różnych treści i cenzury w imię walki z piractwem.

Rada UE decyzję o podpisaniu go podjęła podczas polskiej prezydencji na posiedzeniu 15-16 grudnia 2011 r. z udziałem ministrów rolnictwa i rybołówstwa, pod przewodnictwem Marka Sawickiego. Kraje UE uzgodniły przystąpienie do porozumienia na szczeblu eksperckim; w takim przypadku jest przyjętą praktyką, że formalną decyzję podejmują bez dyskusji ministrowie na dowolnym posiedzeniu.

Polska miała podpisać porozumienie 26 stycznia w Tokio, ale w poniedziałek minister administracji i cyfryzacji Michał Boni powiedział, że w tym terminie może do tego nie dojść.