Seremet chce dymisji Parulskiego, a Gowin szykuje grunt pod reorganizację wojskowych sądów. Konflikt między prokuratorami wyszedł na jaw po poniedziałkowej próbie samobójczej płk. Mikołaja Przybyła.
Nie wyobrażam sobie dalszej współpracy z naczelnym prokuratorem wojskowym – tak według nieoficjalnych informacji miał zadeklarować prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu prokurator generalny Andrzej Seremet.
Konflikt między prokuratorami wyszedł na jaw po poniedziałkowej próbie samobójczej płk. Mikołaja Przybyła. W mediacje włączył się prezydent, który wczoraj najpierw spotkał się z prokuratorem Seremetem, a następnie z szefem pionu wojskowego gen. Parulskim. – Chciałbym szukać rozwiązań systemowych, nie kadrowych – mówił prezydent po spotkaniu. W jego ocenie źródłem negatywnych zjawisk w prokuraturze jest „brak jej docelowego modelu”. Zapowiedział, że zwróci się do rządu i parlamentu o wypracowanie stosownych rozwiązań. – Krajowa Rada Prokuratury od dawna apeluje o nową ustawę. Prócz problemów związanych z niezależnością prokuratorów, stanem spoczynku czy postępowaniami dyscyplinarnymi musi rozstrzygnąć przyszłość pionu wojskowego – mówi „DGP” jeden z wysokich rangą urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości.
Osoba, która sprowokowała te wydarzenia, płk Przybył, wkrótce wyjdzie ze szpitala. Wczoraj tłumaczył dziennikarzom PAP motywy dramatycznego kroku: – Mogłem pogodzić się z tym, że za moją głowę była nagroda miliona złotych. Nie mogłem się pogodzić z bezpodstawnym atakiem, z zarzucaniem nam nieprawidłowego lub bezprawnego działania. Chciałem, aby prokuratura przetrwała, i to pod dowództwem gen. Parulskiego. To jest człowiek, który gwarantuje uczciwe prowadzenie spraw – dodał.
Jednak działanie Przybyła może mieć odwrotny skutek. Według nieoficjalnych informacji Andrzej Seremet poinformował prezydenta, że nie chce dalej pracować z Parulskim. W ocenie jego najbliższych współpracowników, popierając publicznie tezy wystąpienia płk. Przybyła wręcz „wypowiedział posłuszeństwo”. Co oznacza, że wojskową prokuraturę czekają duże zmiany.
Tymczasem już wchodzą w życie zmiany w sądownictwie armii. Od 9 stycznia jest tam o 34 etaty mniej, czyli o jedną trzecią stanu. Tego dnia weszło w życie rozporządzenie ministra sprawiedliwości, które ustaliło liczbę sędziów wojskowych na 58 osób (20 etatów w wojskowych sądach okręgowych i 38 w wojskowych sądach garnizonowych).
– Rozporządzenie po prostu dostosowuje liczbę sędziów do aktualnej struktury sądownictwa wojskowego. Półtora roku temu zostały bowiem zlikwidowane trzy sądy garnizonowe – w Bydgoszczy, Krakowie i Zielonej Górze – tłumaczy Piotr Kluz, wiceminister sprawiedliwości. Rozporządzenie wydano na podstawie przepisów nowelizacji prawa o ustroju sądów wojskowych, które zaczęły obowiązywać 9 stycznia br.

10 322 liczba sędziów sądów powszechnych

Jednak nowela faktycznie szykuje grunt pod zapowiadaną przez ministra Gowina reorganizację sądownictwa wojskowego. Wprowadziła przepisy, które regulują sposób postępowania z sędziami w sytuacji zniesienia sądu wojskowego. Otóż sędzia takiego likwidowanego sądu będzie powoływany na urząd sędziego sądu powszechnego, o ile nie będzie przeszkód prawnych. Z chwilą powołania automatycznie zostanie zwolniony z zawodowej służby wojskowej. Takie powołanie będzie możliwe, gdy sędzia sam o to zawnioskuje lub gdy wyrazi zgodę. Jeżeli jednak nie będzie chciał orzekać w cywilu, będzie mógł przejść w stan spoczynku.

58 liczba sędziów sądów wojskowych

Choć oficjalnego potwierdzenia nie ma, prawdopodobnie właśnie na drastycznym zmniejszeniu liczby sądów wojskowych będzie polegała zapowiedziana przez Jarosława Gowina reforma tego pionu sądownictwa. Minister nie może bowiem całkowicie zlikwidować sądownictwa wojskowego.
– Bez zmiany art. 175 ust. 1 Konstytucji RP nie jest to możliwe. Co więcej, minister sprawiedliwości nie ma inicjatywy ustrojodawczej, projekt zmiany konstytucji nie może być wniesiony przez Radę Ministrów – podkreśla dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.