Po dwóch latach rozdzielonego funkcjonowania ministerstwa sprawiedliwości i prokuratury minister Jarosław Gowin zapowiedział, że przyjrzy się skutkom dokonanego podziału. Chcemy poznać i te dobre, i te złe - powiedział we wtorek.

Rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego było jednym ze sztandarowych projektów rządu PO-PSL poprzedniej kadencji. Do rozdzielenia doszło 31 marca 2010 r., gdy ostatnim ministrem-prokuratorem generalnym był Krzysztof Kwiatkowski. Tego dnia urzędowanie jako Prokurator Generalny rozpoczął Andrzej Seremet, sędzia z Krakowa.

Prokuratura funkcjonuje jako organ odrębny od rządu, ale pośrednio od niego zależny, bo minister sprawiedliwości opiniuje budżet prokuratury i przedkłada go rządowi. Seremet zapowiadał, że będzie dążyć do uniezależnienia prokuratury od rządu - także w kwestii finansowej, by nie utrzymywać tej pośredniej zależności.

"Pora zbadać skutki uniezależnienia prokuratury od resortu sprawiedliwości. Chcemy przyjrzeć się skutkom i tym dobrym, i złym - jeśli takie się pojawiły" - powiedział Gowin we wtorek, pytany czy poprze starania Seremeta. Zauważył, że w "żadnym z europejskich państw nie przeprowadzano operacji tak głębokiego rozdzielenia obu urzędów" i teraz czas na zbadanie skutków tej operacji.

Jak podkreślił, po tej analizie rząd zdecyduje, czy podjąć dalsze kroki dotyczące autonomii prokuratury. "Naturalnym byłoby uniezależnienie finansowe. Na razie w planach resortu sprawiedliwości i rządu takich kroków nie ma" - dodał.