Wejście w życie przed kilkunastu laty przepisu penalizującego posiadanie środków odurzających rozpoczęło niekończący się spór o znaczenie znamienia społecznej szkodliwości czynu. Istota kontrowersji sprowadza się do tego, że ustawodawca nie zabrania przecież zażywania narkotyków, natomiast zabrania pod groźbą kary ich posiadania.
9 grudnia wchodzi w życie ustawa z 1 kwietnia 2011 r. o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 117, poz. 678 z późn. zm.). Nowela wprowadza do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (dalej: u.p.n.) nowy przepis (art. 62a), zgodnie z którym postępowanie w sprawie o posiadanie nieznacznej ilości środków odurzających lub substancji psychotropowych wbrew przepisom ustawy można umorzyć również przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, jeżeli orzeczenie wobec sprawcy kary byłoby niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także właśnie na stopień jego społecznej szkodliwości.

Oportunizm ścigania

Orzecznictwo raz skłania się ku stanowisku, że skoro zażywanie nie jest zabronione, to nie można uznać za karalne posiadanie przypadków dysponowania narkotykami, które zmierzają bezpośrednio do ich zażycia. Innym razem aprobuje pogląd, że również i taka postać władania środkami odurzającymi stanowi wypadek ich posiadania wbrew przepisom ustawy. Nowy przepis nie tylko nie eliminuje chaosu prawnego w tym obszarze, ale wręcz prowadzi do jego pogłębienia.
Nowela wprowadza do u.p.n. instytucję procesową opartą na zasadzie oportunizmu ścigania, która umożliwia zaniechanie ścigania posiadacza nieznacznej ilości narkotyków. Rozwiązanie to stanowi odstępstwo od fundamentalnej dla postępowania karnego zasady legalizmu (art. 10 k.p.k.). Takie odstępstwo występuje już na gruncie k.p.k. (art. 11), jednak ma ono charakter instytucji ogólnej. Nowy art. 62a u.p.n. wprowadza wątpliwe procesowo pojęcie umorzenia postępowania przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, bowiem jedynym postępowaniem, które może tu wchodzić w rachubę, jest tzw. dochodzenie w niezbędnym zakresie (art. 308 k.p.k.). Takie zaś dochodzenie rzadko się prowadzi w sprawie o przestępstwo posiadania środków odurzających.
Wątpliwości budzi posłużenie się w art. 62a u.p.n. kryterium nieznacznej ilości środka odurzającego, bowiem jest ono czysto ocenne, co pozbawia nową instytucję charakteru gwarancyjnego. Błędne wydaje się też odwołanie się w nowym przepisie do pojęcia szkodliwości społecznej czynu bez określenia jego stopnia. Możliwość umorzenia postępowania karnego z uwagi na znikomą społeczną szkodliwość czynu już występuje na gruncie postępowania karnego. Powstaje więc pytanie, do jakiego stopnia szkodliwości ustawodawca odwołuje się w nowym przepisie. Dalej okoliczności popełnienia czynu, o których mowa w nowym art. 62a u.p.n., stanowią jedno z kodeksowych kryteriów oceny stopnia jego społecznej szkodliwości. Tym samym niezrozumiałe jest potraktowanie ich w art. 62 u.p.n. jako kryterium całkowicie odrębnego, które ma tu w istocie charakter pusty normatywnie. W konsekwencji o charakterze tym będą arbitralnie rozstrzygały organy postępowania karnego.

Pewność prawa

Jednym z fundamentów dobrej legislacji jest zasada pewności prawnej, która szczególny wymiar znajduje w obrębie prawa karnego, bowiem najsilniej ingeruje ono w prawa i wolności obywateli. Niezależnie od poglądu na temat zasadności penalizacji posiadania narkotyków, kształt przepisów karnych w tej materii od dawna pozostawiał wiele do życzenia. Jednak realny skutek wchodzącej w życie zmiany będzie żaden, bowiem cel zamierzony przez nową instytucję mógł być realizowany z powodzeniem na podstawie dotychczas obowiązujących przepisów, w drodze ich odpowiedniej wykładni. Nie można też oczekiwać, by nowy przepis spowodował złagodzenie polityki organów ścigania wobec posiadaczy drobnych ilości narkotyków, bo nie pozwoli na to królowa statystyka. Mało które przestępstwo tak poprawia policyjne i prokuratorskie dane i wykrywalności przestępstw jak czyny z art. 62 u.p.n..
Art. 62a u.p.n. uchwalony w krótkim czasie bez szerszej konsultacji ze środowiskiem medycznym, terapeutycznym oraz prawniczym jest przepisem nieprzemyślanym i w gruncie rzeczy niepotrzebnym, co niestety dotyczy ogromnej części uchwalanego w Polsce prawa. Jak się wydaje, miał on stanowić kontrapunkt dla budzącej poważne wątpliwości co do swojej legalności „walki z dopalaczami”, a z drugiej strony pozorny gest wobec środowisk, które z walki o legalizację posiadania narkotyków czynią jeden ze swych głównych postulatów. Dając tym środowiskom przysłowiową świeczkę, zatroszczono się także o ogarek dla organów ścigania, którym przyznano jedynie formalną możliwość odstąpienia od ścigania posiadaczy narkotyków w oparciu o czysto ocenne, a wręcz pozbawione treści kryteria.

Tymoteusz Barański, prawnik w Spółce Prawniczej I&Z s.c., ekspert Fundacji Republikańskiej