Dziennikarz, który przytacza nieautoryzowaną, ale prawdziwą wypowiedź, nie powinien być karany. Tak stwierdziła Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, w wystąpieniu do ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
RPO podkreśla, że trzeba znowelizować prawo prasowe. Uchwalona w 1984 r. ustawa przewiduje, że dziennikarz nie może odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji cytowanej wypowiedzi, o ile nie była ona uprzednio publikowana. Publikacja wypowiedzi bez żądanej autoryzacji to przestępstwo z art. 49 prawa prasowego, zagrożone grzywną lub ograniczeniem wolności.
Zdaniem RPO nie można karać dziennikarzy, którzy przytaczają rzetelne, ale nieautoryzowane wypowiedzi. Rzecznik powołuje się na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 5 lipca 2011 r. w sprawie Jerzego Wizerkaniuka, redaktora naczelnego „Gazety Kościańskiej”. Na dziennikarza sąd polski nałożył karę tysiąca złotych za to, że opublikował wywiad z posłem RP bez uzyskania wyraźnej zgody. Według ETPC karanie za takie zachowanie jest niezgodne z art. 10 europejskiej konwencji praw człowieka, tj. prawem do wolności słowa. Trybunał stwierdził też, że polskie przepisy o autoryzacji mogą mieć negatywne konsekwencje: dziennikarze mogą unikać stawiania wnikliwych pytań z obawy, że ich rozmówca zablokuje publikację, odmawiając autoryzacji.
– Przepisy o autoryzacji, na podstawie których został ukarany Jerzy Wizerkaniuk, nie powinny dłużej obowiązywać w naszym kraju – uważa dr Michał Zaremba z Uniwersytetu Warszawskiego, autor skargi do ETPC. W Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego trwają już prace nad projektem zmian w prawie prasowym.