Sąd Najwyższy oddalił w piątek kasację notariusza Jana Osadowskiego z Kamienia Pomorskiego od wyroku korporacyjnego sądu dyscyplinarnego, który dyscyplinarnie usunął go z notariatu za to, że nie odprowadzał przekazywanego mu przez klientów podatku.

Rzecznik dyscyplinarny notariuszy zarzucił pomorskiemu rejentowi, że co najmniej kilkanaście razy nie odprowadził należnych Skarbowi Państwa podatków: od czynności cywilno-prawnych i dochodowego, które ma on obowiązek odprowadzać w imieniu swych klientów - płatników podatku zawierających przed notariuszem różnego typu umowy.

Jak wynika z akt sprawy Osadowski zwlekał z odprowadzeniem podatku przez kilkanaście dni, a innym razem - nawet 624 dni. Były to mniejsze i większe kwoty, sięgające niekiedy nawet kilku tysięcy zł.

Podatek od czynności cywilno-prawnych jest pobierany przez notariusza od nabywcy nieruchomości, wynosi 2 proc. wartości nieruchomości. Zgodnie z przepisami notariusz pobiera tę kwotę oraz taksę notarialną, a następnie podatek w ciągu 7 dni musi trafić na rachunek właściwego Urzędu Skarbowego. Okazało się, że notariusz nie przelewał tych pieniędzy, które pozostawały na koncie kancelarii.

Obrońca rejenta złożył skargę kasacyjną, którą w piątek rozpoznał Sąd Najwyższy

W postępowaniu dyscyplinarnym Osadowski tłumaczył, że działo się tak w wyniku "przejściowych trudności finansowych kancelarii". Rzecznik dyscyplinarny zauważył jednak, że trudności te nie były jednorazowym wypadkiem i dochodziło do nich przez pięć ostatnich lat. Stąd wcześniejsze kary dyscyplinarne nagany i ta ostatnia sprawa, która - wyrokiem Wyższego Sądu Dyscyplinarnego przy Krajowej radzie Notarialnej z marca tego roku - zakończyła się orzeczeniem o pozbawieniu Osadowskiego prawa do prowadzenia kancelarii notarialnej.

Obrońca rejenta złożył skargę kasacyjną, którą w piątek rozpoznał Sąd Najwyższy. Twierdził w niej, że postępowanie w tej sprawie powinno zostać umorzone, bo sprawa sprzed 4 lat już się przedawniła, a ponadto wszelkie należności zostały już uregulowane. Kwestionowano też surowość wymierzonej kary.

SN kasację oddalił nie podzielając jej argumentów. Jak mówił w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia SN Andrzej Siuchniński, nie można mówić o przedawnieniu karalności sprawy, bo gdy zapadał prawomocny wyrok notarialnego sądu II instancji, termin przedawnienia jeszcze nie upłynął. "Analiza postawy i zakresu uchybień, jakich się dopuścił obwiniony notariusz każe też uznać, że kara nie może uchodzić za rażąco surową" - dodał sąd.