Firma projektująca obiekty sportowe domaga się odszkodowań od gmin, które wybudowały orliki (boiska dla dzieci) według jej koncepcji. Chodzi o to, że niektóre samorządy miały skorzystać z projektu firmy Archisport, na co jej zdaniem nie miały zgody, z tym że projekt boisk piłkarskich gminy dostały od Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Wykorzystanie projektu

– Roszczenia odszkodowawcze wobec gmin za wykorzystanie projektu boisk są niezasadne – mówi Jakub Kwiatkowski, rzecznik Ministerstwa Sportu i Turystyki. Przekonuje, że ministerstwo było i jest uprawnione do wykorzystywania wspomnianego projektu przez jego udostępnianie i wykorzystywanie przez gminy na potrzeby realizacji inwestycji w postaci budowy kompleksów „Moje boisko – Orlik 2012”. Wskazuje też, że projekt został wykonany na zlecenie resortu. Podkreśla, że zgodnie z ustaleniami pomiędzy stronami został zrealizowany przez firmę Archisport, która od samego początku uczestniczyła w przygotowaniu i wdrażaniu programu.
Zdaniem ministerstwa sprawa dotyczy 84 boisk spośród około 2 tys. dotychczas wybudowanych kompleksów. Ponadto resort deklaruje pomoc tym samorządom, do których zostaną skierowane roszczenia odszkodowawcze.
– Jeżeli sprawy przeciwko gminom trafią do sądów, na pewno im pomożemy – zapewnia Jakub Kwiatkowski.
Z zarzutami o bezprawne wykorzystanie projektu może się spotkać jednak więcej gmin, niż podaje Ministerstwo Sportu.
Według Jerzego Pawłowskiego, prezesa firmy Archisport, sprawa dotyczy około 180 gmin, w których projekt boisk bez jego zgody został wykorzystany przy budowie orlików. Ponadto sprawę przedstawia inaczej niż ministerstwo.
– Nie miałem żadnej umowy z Ministerstwem Sportu. Nigdy też nie przekazywałem resortowi projektu, który jest przedmiotem roszczeń – zaznacza Jerzy Pawłowski. Dodaje, że ministerstwo nie miało żadnych praw do takiego dysponowania projektem.

Konieczna zgoda

Jak więc doszło do tego, że resort ma projekt, którego firma nigdy nie udostępniła? Prezes Archisport wyjaśnia, że projekt został przekazany stowarzyszeniu IAKS, które zajmuje się rozwojem infrastruktury sportowej, i to ono dostarczyło go ministerstwu.
Wskazuje też, że widnieje na nim adnotacja, że każdorazowe jego wykorzystanie wymaga uzyskania zgody.
– O taką zgodę zwróciło się do mnie tylko kilka gmin, które ją otrzymały za darmo – mówi Jerzy Pawłowski.
Od pozostałych domaga się jednak odszkodowania, ale nie podaje, jak wysokie są jego żądania. W rozmowie z „DGP” mówi, że w kilku przypadkach sprawy trafiły już do sądów.

Projekt jak utwór

O tym, czy gminy zapłacą odszkodowanie, zadecydują sądy. Jeżeli okaże się, że firma projektowa ma rację, to wówczas wysokość odszkodowania jest zasądzana na podstawie przepisów ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Czy jednak projekt boiska można traktować tak jak utwór?
– Podobnie jak w przypadku zwykłego domu dokumentacja projektowa obiektu sportowego jest dziełem twórczym chronionym przez prawo autorskie – mówi Łukasz Siwy, radca prawny w kancelarii Młynarczyk Puchała. Tłumaczy, że twórcy przysługuje wyłączne prawo do korzystania z utworu i rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji oraz do wynagrodzenia za korzystanie z utworu. Zazwyczaj autor zbywa jedynie prawo do jednorazowego zrealizowania dzieła.
Oznacza to, że nabywca projektu jest uprawniony do skorzystania z niego w związku z jedną budową. Dotyczy to zarówno projektu powstałego na indywidualne zamówienie, jak i gotowego.
– Bez zezwolenia autora nie można wykorzystać projektu po raz drugi w innym miejscu, ani też dokonywać w nim zmian – wyjaśnia Łukasz Siwy.
Jeżeli okaże się, że projekt został wykorzystany bezprawnie, to firma projektowa będzie mogła żądać odszkodowań za naruszenie jej praw autorskich. Może domagać się rekompensaty w wysokości trzykrotności wynagrodzenia za nielegalne skorzystanie z projektu. Tak będzie, gdy korzystający działał umyślnie, tzn. wiedział, że potrzebna jest zgoda twórcy, a mimo to jej nie uzyskał. Jeżeli jednak działanie wynikało z niewiedzy, to odszkodowanie wyniesie dwukrotność wynagrodzenia przysługującego autorowi projektu.
Ponadto nie tylko gminy mogą zostać pozwane, ale i ministerstwo.
– Odpowiedzialność z tytułu naruszenia praw autorskich ponosi ten, kto bezpośrednio dokonał naruszenia, jak i ten, kto udostępnił utwór, mimo że nie był do tego uprawniony – mówi Łukasz Siwy.
Podstawa prawna
Ustawa z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2006 r. nr 90, poz. 631 z późn. zm.).