Polskie prawo tworzone jest zbyt szybko, i to przez ludzi, którzy nie mają pojęcia o prowadzeniu działalności gospodarczej – wynika z sondażu przeprowadzonego przez Business Centre Club.

Taką opinię o polskim systemie ustawodawczym ma aż 68 proc. badanych. Największym mankamentem naszych przepisów są częste zmiany (uważa tak 14 proc. badanych) oraz nieskuteczne przeciwdziałanie nieuczciwej konkurencji. – W efekcie obowiązujące prawo bardziej utrudnia, niż ułatwia prowadzenie biznesu w Polsce – mówi Maciej Grelowski z BCC.

Nasz kraj od lat znajduje się ogonie światowych rankingów oceniających warunki prowadzenia biznesu. Wyprzedzają nas nawet Namibia czy Ghana, gdzie formalności związane z założeniem i prowadzeniem firmy są krótsze i tańsze. W Singapurze, który jest liderem w raporcie Banku Światowego i zajął pierwsze miejsce wśród krajów przyjaznych biznesowi, założenie spółki trwa tylko 15 minut, w Portugalii kilka dni, a w Polsce – kilka tygodni.

Przyczyną słabej jakości prawodawstwa jest zbyt mały udział zwykłych obywateli i przedsiębiorców w tworzeniu przepisów – uważa 48 proc. badanych. 36 proc. twierdzi, że konsultacje społeczne są w Polsce fikcją.

Zmorą przedsiębiorców jest też niewydolny wymiar sprawiedliwości i słaba znajomość mechanizmów biznesowych wśród sędziów i prokuratorów. To wydłuża czas postępowania. Obecnie w Polsce trwa ono ok. 850 dni (o 150 mniej niż jeszcze sześć lat temu), podczas gdy np. we Francji tylko 76 dni, a średnia unijna to ok. 100 dni. Niewiedza sędziów sprawia też, że Polska ma jeden z najkosztowniejszych wymiarów sprawiedliwości w Europie.