Wysokie koszty wnoszenia skarg do sądów utrudniają firmom kwestionowanie nieprawidłowych wyników przetargów. Trzeba ograniczyć opłaty, aby otworzyć wykonawcom drogę do sądu.
Takich zmian w przepisach o zamówieniach publicznych domagają się przedsiębiorcy oraz eksperci. Argumentują, że dzisiejsze regulacje zamykają wykonawcom dostęp do sądu. W niektórych przypadkach kwestionowanie przed sądem wyroków arbitrów z Krajowej Izby Odwoławczej kosztuje nawet 5 mln zł.
– Trudno mi wyobrazić sobie przedsiębiorcę, który wpłaca 5 mln zł opłaty sądowej, mając świadomość, że i tak nie uzyska zamówienia – ocenia Dominik Wojcieszek, radca prawny z kancelarii prawnej Jerzy T. Pieróg.
– Po skargę mogą sięgać wykonawcy nabogatsi lub najbardziej zdesperowani. Dla większości opłata jest barierą nie do przejścia – tym bardziej że na etapie KIO będą musieli również ponieść koszty – uważa Przemysław Wierzbicki, adwokat z kancelarii Rak Wierzbicki & Wspólnicy.
Jego zdaniem tak wysokie koszty oznaczają praktyczne zerwanie z zasadą dwuinstancyjności i wzrost znaczenia wyroków KIO – jako jedynej powszechnej instancji.
Najniższa opłata za skargę wniesioną od odwołania przy dostawach i usługach o wartości nieprzekraczającej progów unijnych wynosi 37,5 tys. zł, natomiast dla robót budowlanych – 50 tys. zł.
W postępowaniach o większej wartości opłata wynosi odpowiednio: 75 tys. dla dostaw i usług, oraz 100 tys. zł dla robót budowlanych. Natomiast opłata od skargi na czynności zamawiającego dokonane po otwarciu ofert wynosi 5 proc. wartości zamówienia, jednak nie więcej niż 5 mln zł.