Tylko trzech z sześciu pedofili, wobec których sądy orzekły przymusowe leczenie, rozpoczęło terapię farmakologiczną. Trzech pozostałych, mimo zakończenia odbywania kary, wciąż się nie leczy.
Winę za ten stan rzeczy ponoszą sądy, które nie spieszą się z podjęciem decyzji o leczeniu przestępców seksualnych. Wszystko dlatego, że nie są pewne, kto powinien decydować o skierowaniu pedofila na leczenie – sąd penitencjarny czy sąd karny, który go skazał.

Sześć miesięcy to za mało

Zgodnie z przepisami sąd powinien zdecydować o potrzebie leczenia pedofila na sześć miesięcy przed przewidywanym warunkowym zwolnieniem lub końcem odbywania kary. Chodzi o to, aby bezpośrednio po wyjściu z więzienia skazany podjął terapię. Ma ona zapobiec popełnieniu przez niego kolejnych przestępstw wobec dzieci.
– Leczenie ma na celu osłabienie popędu seksualnego. Ma też wyeliminować działania seksualne, które z punktu prawa karnego są przestępcze – wyjaśnia Joanna Dębek z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Sześciomiesięczny termin powinien być wystarczający. W praktyce zdarzają się jednak sytuacje, że jest on przekraczany.
– Przyczyną jest najczęściej zbyt późne podjęcie czynności przez sąd. W takich przypadkach wobec skazanego wykonywany jest środek zabezpieczający w postaci leczenia ambulatoryjnego już po opuszczeniu przez niego zakładu karnego – tłumaczy Joanna Dębek z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Odpis prawomocnego orzeczenia o konieczności zastosowania terapii farmakologicznej trafia do zakładu ambulatoryjnego. Jeżeli sprawca uchyla się od leczenia, kierownik zakładu zawiadamia o tym policję. Zatrzymuje ona sprawcę i w ciągu 48 godzin przekazuje do dyspozycji sądu. Sąd może wtedy orzec o umieszczeniu sprawcy w zakładzie zamkniętym.
– Sprawy, w których skazani wyszli z więzienia i nie rozpoczęli leczenia, są objęte nadzorem resortu sprawiedliwości – zapewnia Joanna Dębek.
– Leczenie ma na celu osłabienie popędu seksualnego. Ma też wyeliminować działania seksualne, które z punktu prawa karnego są przestępcze – wyjaśnia Joanna Dębek z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Nierychliwe sądy

Sądy mogą kierować pedofili na przymusowe leczenie na podstawie znowelizowanego kodeksu karnego od czerwca ubiegłego roku. Do tej pory taki środek orzeczono wobec 28 skazanych. 21 spośród nich przebywa w zakładach karnych, a sześć osób już wyszło na wolność.
– Niestety wolno to idzie. Czasem wynika to z niezrozumienia przepisów i braku praktyki. Ale widać także brak zaangażowania sądów i rutynę. Sądy nie dotrzymują terminów – ocenia dr Piotr Kładoczny, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Podkreśla, że przepisy gwarantują, że leczenie rozpocznie się niezwłocznie po odbyciu kary.
– A sądy tymczasem zawodzą. Jeśli zwykły człowiek spóźni się ze złożeniem apelacji nawet o dzień, przegrywa. Jeśli sędzia nie dotrzyma terminu, nic się nie dzieje. Miejmy nadzieję, że w tym czasie nikomu nic się nie stało – ocenia Piotr Kładoczny.



Nie ma złotych środków

– Lubimy importować zagraniczne rozwiązania do naszego systemu prawnego. Wiążemy z nimi wielkie nadzieje i liczymy, że od razu wszystko rozwiążą. To nie jest takie proste. Nie wierzmy w złote środki – mówi karnista prof. Marian Filar.
Jego zdaniem nie ma pewności, że po podanie jakiegoś środka zagwarantuje, że pedofil stanie się potulnym barankiem.
– Na Zachodzie te środki nie przynoszą tak wielkich skutków, jakich się od nich oczekuje. U nas też będą słabo funkcjonować – dodaje prof. Marian Filar.
Podkreśla jednak, że nie należy całkowicie przekreślać tych sposobów.
– Jestem zwolennikiem takiej terapii, ale nie jej entuzjastą. Na razie jednak nie mamy innego wyjścia niż ją stosować – dodaje.
Sprawców przestępstw wobec dzieci trzeba diagnozować rygorystycznie

Dr Michał Królikowski, Wydział Prawa i Administracji UW

Czym różnią się środki zabezpieczające, np. przymusowe leczenie, od typowych sankcji karnych?
Mają zupełnie inny cel. Kary stosujemy ze względu na winę sprawcy, a środki zabezpieczające wtedy, gdy w związku z prognozą psychologiczną skazanego zachodzi wysokie prawdopodobieństwo ponownego naruszenia przez niego prawa. Jeśli sprawca już odbył karę, ale nadal jest niebezpieczny, trzeba go dla wspólnego dobra odizolować lub leczyć. Ponieważ przymus leczniczy jest sprzeczny z zasadą autonomii pacjenta, za jego zastosowaniem musi przemawiać ważny interes publiczny. W przypadku pedofilów konieczne jest to, żeby popełnione przestępstwo nastąpiło w związku z zaburzeniami preferencji seksualnych.
Co pan myśli o stosowaniu tego typu środków?
Nie jestem ich przeciwnikiem. Jestem natomiast przeciwnikiem zbyt liberalnego orzekania takich kar. Uważam, że bezwzględnie konieczne jest rygorystyczne traktowanie procesu diagnozy sprawcy i unikanie niefrasobliwości w stawianiu dotyczącej go prognozy. Tym bardziej że przesłankę mówiącą o zaburzeniach preferencji seksualnych dodano dopiero niedawno do choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub uzależnienia od alkoholu czy innego środka odurzającego.
Dlaczego sąd, który orzekł już o leczeniu, po zakończeniu kary przez pedofila musi ponownie sprawdzać, czy trzeba zastosować ten środek?
Musi sprawdzić, czy środek jest wciąż konieczny i jak ma być wykonany – w postaci leczenia farmakologicznego, psychoterapii czy w zakładzie zamkniętym.