Trzynaście lat nie wykonywania przez GUS jednego z przepisów ustawy o gospodarce nieruchomościami świadczy o indolencji tego organu, słabości państwa i lekceważeniu prawa - uznał w czwartek Trybunał Konstytucyjny. Nie wszyscy sędziowie podzielili tę opinię.

Krytyka Głównego Urzędu Statystycznego i administracji państwa znalazła się w ogłoszonym w czwartek przez TK wyroku w sprawie art. 5 ustawy o gospodarce nieruchomościami. Do Trybunału skierował go Rzecznik Praw Obywatelskich.

Przepis ten mówi, że do waloryzacji niektórych świadczeń (np. odszkodowań za wywłaszczone grunty, czy mienie pozostawione za Bugiem - PAP) powinno się stosować wskaźniki zmian cen nieruchomości ogłaszane przez prezesa GUS, w drodze obwieszczeń w "Monitorze Polskim". Mimo że regulacja obowiązuje od 1998 r., do dziś GUS nie ogłosił wskaźników.

Zdaniem RPO przepis jest niezgodny z konstytucyjną zasadą poprawnej legislacji i zaufania do państwa prawa. Według rzecznika, GUS nie może tego przepisu wykonać, gdyż wskaźników zmian cen nieruchomości nie można określić. Tym samym nie da się waloryzować świadczeń na podstawie cen nieruchomości. Do waloryzacji stosuje się więc wskaźnik inflacji, co często jest mniej korzystne dla obywateli.

"Sytuacja, gdy przez ponad 13 lat nie było możliwości ogłoszenia tych wskaźników (...) podważa autorytet państwa" - mówiła podczas rozprawy dyrektor departamentu prawa cywilnego w biurze RPO Kamila Dołowska.

Także reprezentujący Sejm poseł Wojciech Szarama przychylił się do stanowiska, że sporny przepis jest niezgodny z Konstytucją. Obiecał, że Sejm zrobi wszystko, aby problem został jak najszybciej rozwiązany.

Dyrektor departamentu handlu i usług w GUS Ewa Adach-Stankiewicz wyjaśniła, że z żadnym innym wskaźnikiem urząd nie miał takich problemów jak ze wskaźnikiem zmian cen nieruchomości. GUS nie mógł go opracować, bo przez dłuższy czas nie miał dostępu do wiarygodnych danych, ponadto nie da się opracować jednego wskaźnika dla różnych rodzajów nieruchomości.

Przyznała, że prace nad przygotowaniem wskaźnika zaczęły się, a w październiku 2011 r. powinien być gotowy "wskaźnik eksperymentalny" dotyczący zmian cen mieszkań. Na początku 2012 r. powinien zostać opublikowany oficjalny wskaźnik dla poszczególnych województw. Potem GUS ma opracować analogiczny wskaźnik dla gruntów pod zabudowę mieszkaniową.

Trybunał uznał, że problem nie leży w zaskarżonym przepisie, który - według TK - jest zgodny z Konstytucją. "Niewykonywanie obowiązku ogłaszania wskaźników zmian cen nieruchomości przez prezesa GUS, nie jest wynikiem naruszenia zasad poprawnej legislacji, lecz indolencji tego organu. Pośrednio przyznał to sam prezes GUS w piśmie (...) do Trybunału" - powiedział Rzepliński.

Jego zdaniem świadczy to "nie tylko o słabości niektórych segmentów państwa, lecz również o lekceważeniu zasad państwa prawnego przy stosowaniu prawa, oraz o lekceważeniu adresatów norm prawnych".

Sędzia zaznaczył, że zdaniem TK urząd statystyczny nie tylko nie wykonał obowiązku ciążącego na nim na mocy ustawy o gospodarce nieruchomościami, ale także obowiązków wynikających z ustawy o statystyce publicznej. Wskazał, że co najmniej raz w tygodniu główne gazety w Polsce publikują dodatki poświęcone nieruchomościom i zmianom ich cen.

Dwoje, z pięciorga sędziów orzekających w sprawie, zgłosiło tzw. zdania odrębne. Według Marka Zubika zaskarżony przepis jest wadliwy - nie przewiduje np. aktualizacji wskaźników, które miałaby ogłaszać GUS. Zubik zwrócił uwagę, że już na etapie prac legislacyjnych GUS wskazywał na problemy, które będą wiązać się z stosowaniem art. 5 ustawy o gospodarce nieruchomościami.

Sędzia powiedział, że wyeliminowanie spornego przepisu byłoby "bardziej uczciwe w stosunku do obywateli, niż dalsze utrzymywanie fikcyjnej i ciągle niezrealizowanej obietnicy ustawodawczej".

Także zdaniem Teresy Liszcz zaskarżony przepis jest zbyt ogólnikowy, co "urąga" konstytucyjnej zasadzie przyzwoitej legislacji. Według Liszcz utrzymywanie go przez ponad 13 lat narusza zasadę "lojalności państwa wobec własnych obywateli".

"To prawda, że rozprawa obnażyła słabość funkcjonowania naszego państwa, ale nie sąd nad GUS-em był jej przedmiotem, lecz sąd nad prawem (...) Razi mnie w oficjalnym uzasadnieniu oskarżanie GUS o indolencję" - tłumaczyła sędzia.