Wiceprezes zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka dr Adam Bodnar o środowym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał za zgodny z ustawą zasadniczą przepis Kodeksu karnego przewidujący karę do trzech lat więzienia za publiczne znieważenie prezydenta RP:

"Nie jestem zadowolony i szczęśliwy z powodu wyroku Trybunału; uważam, że istniał szereg argumentów przemawiających za stwierdzeniem niezgodności z konstytucją przepisów odnoszących się do znieważenia prezydenta. Wyrok oznacza, że każda osoba, która krzyczy pod Pałacem Prezydenckim jakieś obraźliwe hasła, powinna być pociągana do odpowiedzialności. Powstaje więc pytanie, czy tego typu troska o szacunek dla prezydenta nie spowoduje tego, że nagle Polska stanie się państwem, w którym prokuratorzy będą się zajmowali każdym przejawem mowy agresywnej wobec prezydenta.

Ponadto istnieje bardzo płynna granica między zniesławieniem a znieważeniem, pomiędzy wypowiedziami krytycznymi a wypowiedziami znieważającymi. Mogę mieć zaufanie do sądów i prokuratury, że postępowania nie będą się kończyły dotkliwymi sankcjami, ale sam fakt, że mogą się toczyć, powoduje jakieś ograniczenie dla wolności słowa.

Prezydent jest uosobieniem Rzeczpospolitej, ale buduje swój prestiż i autorytet poprzez codzienne działania i podejmowanie mądrych decyzji. Tego autorytetu nie zbuduje się przez prowadzenie postępowań karnych wobec osób, które prezydenta obrażają. Mam wrażenie, że teraz, jeśli będą osoby skazywane przez polskie sądy za znieważenie prezydenta, to te sprawy będą trafiały do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka".