Gmina będzie mogła naliczyć opłatę za odbiór śmieci od każdego mieszkańca na swoim terenie. Jednak będzie mogła ją uzależnić również od wielkości gospodarstwa domowego lub powierzchni lokalu czy też ustalić ją na podstawie ilości zużywanej wody w mieszkaniu. Taki system ustalania opłaty śmieciowej to jedna z poprawek, jaką Senat wprowadził do nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminie. Chodzi o to, by gmina np. na podstawie zużycia wody oceniła, czy w danym lokalu mieszka jedna, a nie pięć osób. Wcześniej proponowano, by opłata naliczana była od zadeklarowanego mieszkańca.

Opłata za śmieci

– W Warszawie mieszka znacznie więcej osób niż jest zameldowanych. Dlatego będziemy mogli wybrać sposób ustalania tej opłaty – mówi Agnieszka Kłąb z Urzędu Miasta Warszawy. Dodaje, że pozwoli gminom sprawiedliwiej naliczać opłaty i zwiększyć ich ściągalność.
– Za odpady zapłacą więc wszyscy mieszkańcy. W konsekwencji pula kosztów na całą gospodarkę odpadami rozłoży się na więcej osób faktycznie mieszkających w Warszawie. Dzięki temu opłata od osoby będzie niższa, niż gdyby naliczać ją jedynie na podstawie zadeklarowanej liczby mieszkańców – wyjaśnia Agnieszka Kłąb.
Nowelizacja przepisów powoduje, że gmina nie tylko pobierze opłaty, ale będzie też odpowiedzialna za zagospodarowanie śmieci.
– Ciężar zadań zostanie przeniesiony z właścicieli nieruchomości na gminę. Przyczyni się to do wzrostu efektywności systemu gospodarowania odpadami i będzie zapobiegać szkodliwym zjawiskom nielegalnego wywozu odpadów – ocenia Maciej Kruś, radca prawny z SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy.

Przetargi na odpady

Nowelizacja przewiduje, że gminy będą w przetargach wyłaniać nie tylko firmy transportujące śmieci, ale także takie, które zbudują instalacje do przetwarzania odpadów. Jedna z poprawek Senatu zakłada, że jeżeli trzy przetargi nie wyłonią takiego inwestora, to gmina będzie sama mogła wybudować taką instalację. Będzie ją mogła eksploatować przez trzy lata, a po tym czasie znów konieczny będzie przetarg.
– Żadna gmina nie będzie inwestować w takie instalacje, w dodatku na tak krótki okres – ocenia propozycję senatorów dr Marek Goleń ze Szkoły Głównej Handlowej. Dodaje, że ogranicza ona możliwości realizacji zadań, za które gmina będzie odpowiadać i płacić kary, jeżeli ich nie wykona.
– Gmina w ogóle nie powinna mieć obowiązku organizowania przetargów, a jedynie taką możliwość. Powinna dostać zadanie i sama decydować o tym, w jaki sposób je zrealizuje – zaznacza dr Marek Goleń. Dodaje, że takie rozwiązanie byłoby zgodne z duchem samorządności.

Energia z odpadów

W Polsce około 86 proc. odpadów komunalnych ląduje na składowiskach, gdzie nic się z nimi nie dzieje. Teraz gmina będzie mogła skierować je do przetworzenia.
– Wytwarzamy oficjalnie ok. 10 mln ton odpadów rocznie, a w rzeczywistości nawet ok. 18 mln ton. To odpowiada ilościowo 5 mln ton węgla kamiennego czy 3,3 mld metrów sześciennych importowanego gazu ziemnego. Wykorzystując odpady energetycznie, można ograniczyć import gazu ziemnego do Polski nawet o jedną trzecią – mówi Józef Neterowicz, ekspert do spraw energii odnawialnej w Związku Powiatów Polskich.
Gmina wymusi też, że wyselekcjonowane resztki zamiast na wysypisko pojadą np. do biogazowi.
– Z frakcji organicznej w odpadach komunalnych powstaje metan, który wpływa na efekt cieplarniany. Tymczasem gdyby trafiły one do biogazowni, to wówczas można pozyskać biogaz, z którego można wyprodukować energię cieplną i elektryczną – tłumaczy Józef Neterowicz. Dodaje, że po oczyszczeniu biogazu powstaje biometan, który jest odpowiednikiem gazu ziemnego.
W taki sposób śmieci wykorzystuje Szwecja, gdzie gminy są odpowiedzialne za gospodarkę odpadami.



Szwedzki model

– To nie znaczy, że gmina ma robić wszystko sama – mówi Nils Lundkvist z urzędu miasta Sztokholm. Tłumaczy, że odpady od mieszkańców odbiera pięć firm. Jedna wyspecjalizowana jest w odbieraniu odpadów z żywności.
Resztki ze stołów mieszkańców miasta i z lokali gastronomicznych wędrują do biogazowi, gdzie powstaje właśnie biogaz, którym napędzane są z kolei np. śmieciarki. Nieposegregowane odpady lądują w spalarni.
– Do spalarni Hogdalen trafia rocznie 235 tys. ton odpadów z samego Sztokholmu. To stanowi 40 proc. wszystkich śmieci, które tam trafiają – mówi Nils Lundkvist.
Ze spalonych odpadów produkuje się energię elektryczną i cieplną. W ten sposób spalarnia w 14 proc. realizuje zapotrzebowanie miasta na ciepło.
Przedsiębiorcy już chcą budować instalacje do zagospodarowania odpadów

Dr hab. inż. Andrzej Kraszewski, minister środowiska

Czy kontrola gmin nad odpadami zagwarantuje, że śmieci będą unicestwiane?
Tak. Zapisy znowelizowanej ustawy wymuszają segregację odpadów u źródła. Od 2015 roku konieczne będzie wprowadzenie selektywnego zbierania odpadów. Dlatego dobrze, że już teraz zabieramy się do tego, gdyż nie da się z dnia na dzień zbudować w społeczeństwie świadomości na temat segregowania odpadów w domach. Zmiana przepisów powoduje, że gminy będą odpowiedzialne za odpady i to wymusi budowanie systemów właściwego zagospodarowania odpadów. W dodatku przewidziane są wysokie kary, które zostaną zastosowane w przypadku niewłaściwego zagospodarowania odpadów przez przedsiębiorcę, który podpisze z gminą umowę.
Nowelizacja przewiduje, że gminy będą organizować przetargi nie tylko na transport odpadów, lecz także na budowę instalacji do ich niszczenia. Czy prywatne firmy będą tym zainteresowane?
Już są tym zainteresowane. Przyjmuję wiele delegacji takich przedsiębiorców. Niektórzy są gotowi zainwestować setki milionów euro w budowę takich systemowych rozwiązań do zagospodarowania odpadów. W tym zarówno instalacji do segregowania odpadów, jak i spalarni. Zainteresowani są także przedsiębiorcy krajowi, którzy do tej pory w ogóle nie uczestniczyli w tym rynku, jak również ci, którzy działali na nim, ale do tej pory nie inwestowali w takie instalacje. Środki na takie inwestycje będą mogły pozyskać także gminy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Kiedy zaczniemy tak utylizować odpady, by jak w Szwecji na składowiska trafiało ich tylko 4 proc.?
Żeby Polska w dziedzinie gospodarki odpadami stała się Szwecją, potrzeba lat. To jest nie tylko sprawa wybudowania infrastruktury, której w ogóle nie mamy, a którą oni budowali od lat. Trzeba mieć również mentalność skandynawskiego obywatela, który środowisko traktuje zupełnie inaczej niż polski obywatel. Już teraz spalarnie, które budujemy w Polsce, będą miały możliwość wytworzenia zarówno energii elektrycznej, jak i cieplnej ze spalanych odpadów. Przykładowo lokalizacja krakowskiej spalarni była tak wybrana, by podłączenie do sieci ciepłowniczej było jak najtańsze. Tak też są wybierane lokalizacje dla kolejnych spalarni.