Portale randkowe utrudniają zerwanie umów i tak piszą regulaminy, by wymuszać opłaty. Ponieważ są rejestrowane za granicą, nie podlegają Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jedynym sposobem dochodzenia praw jest skarga do Europejskiego Centrum Konsumenckiego.
Portale randkowe w polskiej sieci zdobywają coraz więcej użytkowników, ale także coraz częściej oskarżane są o naciąganie klientów na spore opłaty. Pierwsze sprawy przeciwko nim zaczęły już trafiać do Europejskiego Centrum Konsumentów.

Nie można zrezygnować

Usługi randkowe oferuje w Polsce kilkanaście serwisów i nie brakuje internautów – jest ich minimum 5 mln – chętnych do skorzystania z ich usług i zapłacenia za nie. Bo choć samo założenie konta jest bezpłatne, to by móc odpowiedzieć na wiadomości czy obejrzeć oferty innych, trzeba zapłacić nawet kilkadziesiąt złotych miesięcznie.
Na portalu z poradami prawnymi ForumPrawne.org toczy się burzliwa dyskusja internautów ostrzegających się nawzajem przed takimi opłatami i szukających pomocy w rozwiązywaniu umów. „Wpadłem na głupi pomysł zarejestrowania się na eDarling.pl” – opisuje swój problem użytkownik „Kpiwo”. Kiedy skończył się okres, na który wykupił płatne konto, odkrył, że jest ono automatycznie przedłużane i nadal są pobierane za nie opłaty. „Problem się zaczyna, gdy się chce z tego zrezygnować. Należy wysłać faks do Niemiec. Nie mogę wysłać faksu pod podany numer, bo otrzymuję komunikat o niepoprawnym formacie numeru. Nie wiem, jak go zapisać” – opisuje „Kpiwo”, dodając, że według regulaminu serwisu umowę można zerwać jedynie 14 dni po założeniu konta premium lub 14 dni przed końcem okresu abonamentowego.
Do tej pory podobne kłopoty internauci opisali w blisko 300 postach. Niektórzy, jak „Marekram”, który mimo rezygnacji z usług portalu we wrześniu 2010 r. zauważył, że z jego karty kredytowej opłatę pobrano także w grudniu, zaczął poszukiwania osób o podobnej historii w celu złożenia pozwu zbiorowego. Także inne fora pełne są ostrzeżeń przed serwisami randkowymi.

Sposób na oszustów

Bezradny wobec kłopotów internautów z e-randkami jest UOKiK. Większość skarg dotyczy bowiem serwisów eDarling.pl, B2.pl i C-Date.pl – wszystkie są częściami międzynarodowych sieci i nie podlegają pod polski urząd.
Za to, jak dowiedział się „DGP”, pierwsze polskie skargi zaczęły napływać do Europejskiego Centrum Konsumenckiego. Ludzie skarżą się nie tylko na problemy z opłatami, lecz także na metody, jakie są stosowane, by zachęcić do opłacenia wersji premium. Anna Żochowska, prawnik z ECK, opowiada o przypadku Polaka, który skorzystał z usług portalu z siedzibą w Luksemburgu. – W umowie zagwarantowano mu, że otrzyma co najmniej pięć kontaktów do potencjalnych zainteresowanych. W ciągu kilku miesięcy dostał setki ofert, ale próby skontaktowania się z kobietami były bezskuteczne – opowiada Żochowska. Portal tłumaczył, że widocznie żadna nie była nim zainteresowana. Dla obalenia tej tezy mężczyzna przesłał do kobiet e-maile z prośbą o wiadomość zwrotną, jeśli nie są fikcyjnym numerem wysyłanym przez firmę w celu oszukania klientów. – Nie otrzymał ani jednej odpowiedzi – dodaje prawniczka. Mężczyzna oskarżył firmę o oszustwo i zażądał zwrotu wniesionej opłaty rejestracyjnej.
Portale randkowe ostro walczą w Polsce, bo rynek wirtualnych randek przynosi coraz większe zyski. Z danych zebranych przez serwis OnlineSchools.org wynika, że w samych USA z takich portali korzysta 40 mln osób, w Chinach jest to 140 mln osób, a w Indiach – 15 mln. Za tymi rzeszami użytkowników idą ogromne pieniądze.
Tylko w 2010 r. rynek randek online w USA był wart już ponad miliard dolarów, a to więcej niż wart jest tam biznes pornograficzny.
PRAWO
Jak odstąpić od umowy
Jeżeli przed zawarciem umowy przedsiębiorca poinformował o prawie do odstąpienia od niej, można to zrobić bez podawania powodu w ciągu 10 dni. Trzeba wysłać oświadczenie na piśmie. Nie trzeba przy tym podawać powodu.
Najlepiej zrobić to listem poleconym za zwrotnym potwierdzeniem odbioru. Przedsiębiorca nie ma prawa pobierać od nas opłat za odstąpienie od umowy.
Jeżeli umowa została zawarta na podstawie nieprawdziwych informacji, np. reklamy czy wprowadzających w błąd danych na stronie internetowej, na podstawie kodeksu cywilnego można uchylić się od jej skutków bez konsekwencji w ciągu 12 miesięcy. Jeżeli użytkownik był niepełnoletni i rejestrując się, skłamał co do swojego wieku, a jego rodzice nie wyrażają zgody na płacenie za daną usługę, powinni niezwłocznie zawiadomić przedsiębiorcę, że rezygnują.