Sąd rejonowy w Warszawie nie musi ponieść kosztów - w wysokości 40 euro - stawienia się na przesłuchanie świadka, który przebywa w Irlandii i tam ma być przesłuchany - orzekł w czwartek Trybunał Sprawiedliwości UE. O zwrot tej kwoty wystąpił sąd irlandzki.

Chodzi o jedną z niecodziennych spraw, jakie w ramach tzw. pytań prejudycjalnych zgłoszono do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu w 2009 roku.

W 2008 r. sąd rejonowy w Warszawie zwrócił się do sądu w Irlandii w ramach współpracy sądowej w UE o przedstawienie dowodu w postaci przesłuchania przebywającego w Irlandii świadka. Sąd irlandzki nie odmówił współpracy, ale uzależnił przesłuchanie od wypłaty przez polski sąd zaliczki w wysokości 40 euro na pokrycie kosztów stawienia się świadka, jakie zgodnie z irlandzkim prawem przysługuje świadkom.

Wówczas sąd rejonowy dla Warszawy Śródmieście zgłosił zapytanie do Trybunału Sprawiedliwości UE, kto powinien zostać obciążony kosztami: sąd wnioskujący przesłuchanie, czy ten, który go dokonał?

Co ciekawe współpraca między sądami UE, na podstawie której istnieje możliwość przesłuchania świadka na wniosek sądu z innego kraju, istnieje od lat 90., tymczasem dopiero polski sąd postawił jako pierwszy pytanie o koszty.

Dla sędziów w Luksemburgu sprawa była jasna: "Sąd wzywający nie ma obowiązku wpłaty na rzecz sądu wezwanego zaliczki na poczet należności świadka ani też następczego zwrotu należności przesłuchanego świadka". W wyroku Trybunał podkreślił, że unijne rozporządzenie z 2001 r. stanowi, że nie można żądać zwrotu opłat lub kosztów za wykonanie wniosku o przeprowadzenie dowodu, jaki złożył warszawski sąd.

Wniesienie zapytania do Luksemburga nic nie kosztowało polski sąd rejonowy, który zresztą dostał odpowiedź po swojej myśli.