Tylko w 2010 r. policjanci wszczęli ponad 3200 postępowań dotyczących przestępstw popełnianych wobec zwierząt, ponad połowa dotyczyła znęcania się nad zwierzętami - mówił w czwartek w Sejmie Waldemar Jarczewski, wiceszef policji zajmujący się prewencją.

Komendant spotkał się z posłami z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt i przedstawicielami organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną praw zwierząt.

"Jestem wielbicielem zwierząt i mogę powiedzieć, że kilka z nich już uratowałem. W moim domu rozkłada się to w ten sposób, że córka znajduje porzucone koty, a ja opłacam ich leczenie. Później z nami zostają" - mówił żartobliwie Jarczewski.

Nawiązując do pracy podległych sobie policjantów, podkreślił, że cały czas podejmowane są działania, które mają na celu zwiększenie skuteczności walki z przestępstwami popełnianymi wobec zwierząt.

"Podjęliśmy decyzje m.in. o powołaniu w każdej komendzie wojewódzkiej koordynatorów, którzy zajmują się zwalczaniem przestępczości związanej z handlem zwierzętami. Pod koniec ubiegłego roku rozszerzyliśmy ich zadania o zwalczanie przestępstw polegających na maltretowaniu zwierząt" - zaznaczył Jarczewski.

Dodał, że nie zdecydowano się na wydzielenie grup funkcjonariuszy zajmujących się wyłącznie tymi zadaniami bo - jak wyjaśnił - polskiej policji na to nie stać.

Specjalny poradnik dla dyżurnych policjantów

Wiceszef policji poinformował także, że powstał swoisty poradnik dla dyżurnych policjantów, jak mają się zachować, gdy otrzymają zgłoszenie np. o znęcaniu się nad zwierzęciem. Jak dodał, w tym zakresie szkoleni są też dzielnicowi. "Nie wprowadzamy tej problematyki na razie do szkolenia podstawowego (musi przez nie przejść każdy nowo przyjęty policjant), bo jest ono tak rozbudowane, że trzeba by od nowa je przygotować" - dodał.

Zapewnił też, że on sam jak również komendanci wojewódzcy i powiatowi są gotowi, by spotkać się i rozmawiać z przedstawicielami organizacji walczących o prawa zwierząt na temat usprawnienia działań.

Obrońcy praw zwierząt zarzucali funkcjonariuszom, że zdarza się, iż brakuje im nie tylko wrażliwości, ale też podstawowej wiedzy.

"Nie chcemy, by dochodziło do sytuacji, gdy policjant, który przyjedzie na interwencję wezwany do psa, który od 14 godzin jest na mrozie, mówi, że tak naprawdę nic się nie stało, bo zwierze ma futro. Albo w przypadku bicia psa, że przecież tak na wsi jest, a zwierzęta bił też ojciec właściciela i jego dziadek" - podkreślali.

Apelowali również, by funkcjonariusze byli szkoleni także w bardziej skomplikowanych kwestiach takich jak np. problem sprzedaży żywych karpi.