Agenci Ochrony Środowiska sprawdzą nie tylko dokumenty potwierdzające odzysk i recykling. Porównają je z fakturami, by wykryć fałszowanie zaświadczeń o utylizacji.
Państwowa Agencja Ochrony Środowiska (PAOŚ) ma realizować zadania inspekcyjne i kontrolne w zakresie przestrzegania przepisów prawa ochrony środowiska. Ma ona dysponować też jednym systemem informatycznym, by w jednym miejscu były gromadzone i przetwarzane dane o wpływie przedsiębiorców na środowisko. Dzięki temu będzie jeden system, do którego firmy przekażą swoje coroczne raporty. Takie są pomysły Ministerstwa Środowiska, które chce utworzenia PAOŚ.

Kontrole są fikcją

Powodem stworzenia agencji jest to, że Inspekcja Ochrony Środowiska jest słaba i źle zorganizowana. W konsekwencji wiele firm nic sobie nie robi z kontroli tej instytucji.
– Inspekcja sprawdza dokumenty i to tylko te, które dotyczą obrotu odpadami. Kontrola nie jest w stanie sprawdzić, czy ten obrót faktycznie miał miejsce. Dlatego inspektor nie wykryje nieprawidłowości – mówi Krzysztof Kawczyński, prezes Polskiego Systemu Recyklingu „Organizacja odzysku”.
Do utylizacji nie trafiają więc szklane i plastikowe butelki. Podobnie jest ze starymi telewizorami. Produkowana jest fałszywa dokumentacja, która pokazuje, że dana firma realizuje swoje obowiązki zgodnie z prawem. Tymczasem recykling jest tylko na papierze.
Okazuje się, że inspektor ochrony środowiska nie może sprawdzić faktury za zutylizowanie materiału fluorescencyjnego w przypadku gdy firma ma zaświadczenie o recyklingu i odzysku dużej ilości świetlówek.
Utworzenie agencji z szerszymi uprawnieniami jest konieczne, gdyż przy nieskutecznych kontrolach łamanie praw szkodzi nie tylko środowisku, ale też państwu.
– Przedsiębiorcy fałszują dokumenty w taki sposób, że zamiast odpadu zmieszanego podają odpady po obróbce mechanicznej. Tymczasem są to te same odpady, ale mają inne oznaczenia, przez co przedsiębiorcy za jedną tonę płacą o 40 zł niższe opłaty marszałkowskie. W ten sposób Skarb Państwa traci rocznie 580 mln zł – mówi Andrzej Kraszewski, minister środowiska. Chodzi tu o sytuację, gdy firma w dokumentach podaje, że do składowania przekazała inny odpad niż w rzeczywistości. Wykazuje, że na wysypisko pojechał taki, za który płaci niższe opłaty marszałkowskie.

Uzbrojona kontrola

Zgodnie z pomysłem ministra niektórzy agenci PAOŚ mają dostać do ręki broń. Ma to być o tyle łatwe, że agencja powstanie na bazie kilku różnych instytucji, które już funkcjonują.
– W ramach agencji powstanie Państwowa Straż Ochrony Środowiska. Zostanie ona utworzona z połączenia Państwowej Straży Łowieckiej i Państwowej Straży Rybackiej, a one są uzbrojone. Dlatego nie będzie konieczności uzbrajania pozostałych funkcjonariuszy – tłumaczy swój pomysł Andrzej Kraszewski.
Państwowa Agencja Ochrony Środowiska zajmie się nie tylko kontrolami ale też monitoringiem.
– Dzięki pomiarom można wykryć np. zanieczyszczenie wód, co jest sygnałem, że przedsiębiorca, który jest w pobliżu, łamie przepisy dotyczące gospodarki wodno-ściekowej – tłumaczy Andrzej Kraszewski.
400 mln zł traci rocznie Skarb Państwa na fałszowaniu dokumentów o recyklingu i odzysku