W głosowaniu na przewodniczącego organu stanowiącego samorządu oraz starosty mogą uczestniczyć kandydaci na te stanowiska.
Do wojewodów w całym kraju jako organów nadzorczych nad jednostkami samorządu terytorialnego wpływają skargi radnych gmin i powiatów, w których w głosowaniu na przewodniczącego rady bądź w wyborach starosty brali udział radni – kandydaci na te stanowiska. W szczególności chodzi o sytuację, gdzie o wyborze na stanowisko radnego zadecydował jeden głos. W samym tylko województwie mazowieckim sytuacja taka wystąpiła w kilkudziesięciu gminach i powiatach. Podobne przypadki po listopadowych wyborach miały miejsce w wielu samorządach.
Skarżący żądają uchylenia uchwał o wyborach władz w samorządzie, powołując się na art. 25a ustawy o samorządzie gminnym. Zgodnie z tym przepisem radny nie może brać udziału w głosowaniu w radzie ani w komisji, jeżeli dotyczy ono jego interesu prawnego. Dodatkowo wskazują na orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego, zgodnie z którym radny ma interes prawny w zostaniu wybranym przewodniczącym rady (wyrok NSA z 25 stycznia 2010 r., sygn. akt II OSK 1865/09).
Przeciwko takiemu definiowaniu interesu prawnego opowiedział się wojewoda mazowiecki, który stwierdził nieważność uchwały Rady m.st. Warszawy unieważniającej wybór przewodniczącego Rady Dzielnicy Rembertów. W jego ocenie w głosowaniach na przewodniczących rad dzielnic, gmin, miast czy powiatów mogą brać udział kandydaci na te stanowiska. – Wola wyborców jest najważniejsza. Jej wynikiem jest zróżnicowanie polityczne, które czasem sprawia, że w głosowaniach decyzje zapadają jednym głosem. Tak się dzieje w wielu nowo wybranych radach. Trzeba tę wolę uszanować – mówi Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki.
Z takim stanowiskiem zgadza się prof. Michał Kulesza z Uniwersytetu Warszawskiego. W jego ocenie art. 25a ustawy samorządowej dotyczy sytuacji, w której radny miałby interes gospodarczy w rozstrzygnięciu rady, np. wydzierżawienia gminnej nieruchomości. – Nie może być tak, że przepis antykorupcyjny będzie zastosowany do sytuacji organizacyjnej w radzie. Gdyby kandydat na szefa rady miał się wyłączyć, to taka sytuacja mogłaby zniweczyć wynik demokratycznych wyborów – wyjaśniał prof. Michał Kulesza.
Podobne decyzje mają podejmować pozostali wojewodowie. W praktyce może oznaczać to, że sprawa trafi do NSA.