Masowo kupowane przed Wigilią karpie powinny być uśmiercone w sklepie, by klienci nie transportowali ich w reklamówce na mrozie.
Transportowanie do domu ryby, która rozpaczliwie trzepocze w foliowej torbie, jest niezgodne z prawem. Dlatego zarówno sprzedając, jak i kupując wigilijnego karpia, należy postępować z nim humanitarnie. Inaczej można narazić się na grzywnę, karę ograniczenia wolności lub nawet rok więzienia. Dlaczego? Bo powolne wykańczanie ryb w reklamówce jest znęcaniem się nad nimi. Co więcej, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt (Dz.U. z 2003 r. nr 106, poz. 1002 z późn. zm.) do więzienia można trafić nawet na dwa lata, jeżeli sąd uzna taki transport ryby za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.
Przepisy zabraniają znęcania się nad zwierzętami, w tym nad kręgowcami, którymi są ryby. Dlatego postępowanie z karpiami, które mają trafić na stoły, musi odbywać się w humanitarny sposób. W związku z tym nie mogą być one przechowywane w złych warunkach lub takich, które uniemożliwiają im zachowanie naturalnej pozycji. Dlatego sklepy powinny karpiom zapewnić w specjalnych basenach odpowiednią ilość miejsca. Nie wolno też zadawać im bólu lub cierpień. Dlatego właśnie żywy karp nie powinien być męczony w zamkniętej reklamówce.
Aby wigilijny karp był kupiony zgodnie z prawem, powinien zostać uśmiercony przez sprzedawcę. Ale nie wolno tego robić na oczach dzieci. Dlatego sprzedawcy mogą uśmiercić karpia (uderzeniem w głowę) za parawanem lub w oddzielnym pomieszczeniu. Za zabijanie karpi na oczach dzieci grożą takie same kary jak za znęcanie się nad nimi – sprzedawca może narazić się na grzywnę, ale i karę roku więzienia.