Trybunał Konstytucyjny uznał, że ustanowienie sądowego zakazu publikacji co do zasady nie narusza konstytucji, ale powinny być określone ramy czasowe, w jakich ma on obowiązywać. TK dał ustawodawcy 15 miesięcy na zmianę przepisów, które uznał za niekonstytucyjne.



TK badał, czy zgodna z konstytucją jest możliwość zakazywania przez sądy - w procesach przeciwko mediom o ochronę dóbr osobistych - publikacji na dany temat jeszcze przed ogłoszeniem wyroku. Wniosek o zbadanie odpowiednich przepisów Kodeksu postępowania cywilnego skierował do TK Rzecznik Praw Obywatelskich (autorem wniosku był Janusz Kochanowski, który zginął 10 kwietnia pod Smoleńskiem).

RPO podkreślał, że zakaz publikacji został ustanowiony jako zasada, od której sąd może odstąpić jedynie wyjątkowo. W ocenie RPO przepis ten może prowadzić do "nieproporcjonalnego ograniczenia wolności słowa". Za uznanie przepisów kpc za zgodne z konstytucją wnosili przedstawiciele Prokuratora Generalnego i Sejmu.

TK nie zgodził się, że zakaz publikacji może prowadzić do ograniczenia wolności słowa. Zaznaczył, że decyzję taką wydaje niezawisły sąd, który bierze pod uwagę takie wartości jak: wolność słowa i prasy, dobro powoda, szybkość przekazu informacji i trudność w odwróceniu skutków publikacji, czy ważny interes publiczny.

W ocenie TK wątpliwości budzi jednak brak ram czasowych, w których zakaz miałby obowiązywać. Z tego też względu przepis Kodeksu postępowania cywilnego dotyczący zakazu publikacji został uznany za niezgodny z konstytucją. TK odroczył wejście w życie wyroku na 15 miesięcy (to czas na poprawienie przepisów).

TK podkreślił, że wskazana jest pilność w rozstrzyganiu spraw o ochronę dóbr osobistych. "Dlatego istotne jest wprowadzenie ograniczeń, by wyeliminować przewlekłość postępowania. Możliwe jest wprowadzenie ustawowo określonego terminu rozpatrzenia sprawy" - podkreślił Trybunał. Brak ograniczeń czasowych może sprawić, że zakaz publikacji może przeobrazić się w zakaz o charakterze trwałym, a taka praktyka - zaznaczył TK - byłaby niezgodna z konstytucją.

Rzecznik praw obywatelskich w skardze do TK jako przykład podał sądowy zakaz wobec "Tygodnika Podhalańskiego" z 2007 roku dotyczący publikacji na temat domniemanej współpracy z SB kustosza sanktuarium na zakopiańskich Krzeptówkach. W ocenie RPO "informacje takie, pomimo ich kontrowersyjnej treści, mają jednak istotne znaczenie z punktu widzenia prawa społeczeństwa obywatelskiego do otrzymywania informacji i budowania debaty publicznej".

Najbardziej znanym przykładem obowiązującego do dziś sądowego zakazu publikacji jest sprawa filmu "Witajcie w życiu" Henryka Dederki, opowiadającego o kulisach działalności sieci sprzedaży bezpośredniej Amway. Na wniosek dystrybutorów Amway'a emisja została zablokowana w 1997 r. Sprawa toczy się nadal.

Wiosną tego roku sąd zakazał dalszego rozpowszechniania książki "Nocnik" Andrzeja Żuławskiego - do czasu zakończenia procesu Weroniki Rosati przeciw Żuławskiemu. Jak podawały niektóre media, Rosati miała być przez jakiś czas związana z Żuławskim. W śmiałej obyczajowo książce - według mediów - Rosati występuje pod pseudonimem Esterka. Sam Żuławski przekonywał, że Esterka nie jest tożsama z Weroniką Rosati, a książka to fikcja.

Sąd odmówił natomiast wydania zakazu rozpowszechniania książki Artura Domosławskiego "Kapuściński non-fiction" w sprawie, którą wdowa po Ryszardzie Kapuścińskim wytoczyła autorowi książki i jej wydawcy.