W kolejce po pieniądze od bankrutującej firmy budowlanej nabywcy lokali stali na szarym końcu – po bankach, fiskusie i podwykonawcach. Nowe prawo ma to zmienić.
Prawa klientów indywidualnych muszą zostać zrównane z prawami pozostałych wierzycieli firm deweloperskich – zakłada projekt ustawy, którą za trzy tygodnie złoży w Sejmie PiS. Platforma chce podobnego rozwiązania, więc nowe przepisy mają szansę wejść w życie. W sierpniu Trybunał Konstytucyjny nakazał wprowadzenie odrębnych przepisów regulujących zakup mieszkań u deweloperów.
Obecnie upadająca firma w pierwszej kolejności zaspokaja roszczenia banków oraz urzędów skarbowych i podwykonawców.
– Klienci indywidualni mają bardzo małe szanse na odzyskanie gotówki, bo obowiązujące obecnie przepisy zabezpieczają głównie interesy państwa – wskazuje Marcin Gołębiowski, analityk rynku nieruchomości z firmy RedNet Consulting. Dodaje, że jeśli firma upadnie, to jej klienci nie mogą żądać przeniesienia własności mieszkania, które formalnie jeszcze nie powstało.

Upadł, nie powstanie

Miniony kryzys mocno dał się we znaki branży budowlanej. Z danych spółki ubezpieczeniowej Coface Polska wynika, że tylko w pierwszej połowie tego roku upadło prawie 60 firm budowlanych, czyli o 63 proc. więcej niż rok temu. Najwięcej stracili właśnie nabywcy lokali, którzy wpłacili zaliczki, a czasami nawet całą kwotę. W praktyce nie mają szans na odzyskanie pieniędzy.
Na własnej skórze przekonali się o tym klienci trójmiejskiej firmy TBS Konkret, która zbankturowała w grudniu 2008 roku. – Jest nas w sumie ok. 150 rodzin. Deweloper przed ogłoszeniem upadłości nie podpisał z nami aktu własności. Dlatego dla syndyka wszyscy jesteśmy dzikimi lokatorami. Nawet ci, którzy wpłacili pełną sumę – skarży się mieszkaniec pechowego osiedla Zielona Dolina w Gdańsku.
Lokatorzy obawiali się, że mieszkania zostaną zlicytowane, aby spłacić długi dewelopera, dlatego wykupili udziały upadłej firmy i sami zamierzają uregulować jej wierzytelności. Jednak najpierw musi się na to zgodzić sąd.

Powrót do przeszłości

Polska jest jednym z ostatnich krajów Unii Europejskiej, które nie uregulowały relacji między klientem a deweloperem. We Francji przedsiębiorca może finansować budowę mieszkań ze środków klientów dopiero po przeniesieniu na nich udziału we własności gruntu, na którym mają zostać wybudowane. Z kolei w Danii i Szwecji zakazana jest sprzedaż inwestycji, która dopiero się rozpoczęła.
Luka prawna dotycząca umów deweloperskich została zauważona już w 2004 roku przez Fundację na rzecz Kredytu Hipotecznego. To wtedy pojawił się pierwszy projekt ustawy mający uregulować zasady zawierania umów na budowę mieszkań.
Projekt wzbudził kontrowersje, bo zakładał tworzenie rachunków powierniczych, na które miałyby trafiać zaliczki płacone na poczet ostatecznej ceny za mieszkanie.
– Lobbing deweloperów sprawił, że wtedy projekt ustawy trafił do kosza – przypomina Konrad Płochocki z Fundacji na rzecz Kredytu Hipotecznego.