Wchodząca w życie 21 października nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym nieznacznie skraca termin wyłożenia i poddania pod dyskusję projektu studium, termin wejścia w życie uchwały o planie miejscowym oraz zawieszenia postępowań administracyjnych. Nie wpłynie to jednak na szybkość uchwalania miejscowych planów. Do tego potrzebne są zmiany systemowe, których niestety brakuje.
To już kolejna w ostatnim czasie nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Tym razem dokonana ustawą z 25 czerwca tego roku o zmianie tej ustawy, ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz.U. nr 130, poz. 871). Ostatnio wprowadzono przy tym dwie inne nowelizacje ustawy o planowaniu przestrzennym: 16 sierpnia weszły zmiany wprowadzone ustawą z 6 sierpnia o zmianie ustawy o szczególnych zasadach odbudowy, remontów i rozbiórek obiektów budowlanych zniszczonych lub uszkodzonych w wyniku działania żywiołu (Dz.U. nr 149, poz. 996), a 25 września – zmiany będące skutkiem ustawy z tego samego dnia o zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz.U. nr 155, poz. 1043).
Już sam fakt równoczesnego uchwalania bardzo wycinkowych nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wskazuje na brak, jak dotąd, systemowego podejścia do przedmiotu. Taką samą ocenę wycinkowości trzeba wyrazić także w odniesieniu do nowelizacji z 25 czerwca. Jej punktem wyjścia był sejmowy projekt komisji Przyjazne Państwo z maja 2008 r., który miał na celu, jak wskazano w uzasadnieniu, m.in. uproszczenie procedur planistycznych przez zastąpienie, tam gdzie to możliwe, procedury uzgodnień procedurą opiniowania projektu, ograniczenie treści obowiązkowej planu, zastąpienie ustalania zgodności planu ze studium stwierdzeniem nienaruszania ustaleń studium, zobowiązanie gmin do sporządzenia planów dla wszystkich terenów, które w studium są przeznaczone do pokrycia planami, objęcie planami innych niż wojskowe terenów zamkniętych oraz ustalenie stałej wielkości renty planistycznej. W stosunku do projektu rząd wyraził opinię, iż propozycje te nie mają charakteru zmian systemowych. Pomimo iż intencję projektodawcy i cel zgłoszonych propozycji należy uznać za właściwe, to jednak projekt ustawy nie rozwiązuje problemów związanych z gospodarką przestrzenną i planowaniem przestrzennym w sposób kompleksowy, a jedynie wycinkowo podchodzi do kilku wybranych zagadnień związanych z procedurą sporządzania aktów planistycznych i lokalizacyjnych decyzji administracyjnych.
W porównaniu z tak ocenionym projektem zakres unormowania ostatecznie przyjęty w ustawie z 25 czerwca uległ ograniczeniu. Nie ma np. zmian co do obowiązku sporządzania planów ani co do renty planistycznej. Tam gdzie pozostawiono pierwotny zakres, istotnie zmniejszono rozmiar zmiany – np. zachowano prawie wszystkie dotychczasowe uzgodnienia, otwarto dla planowania jedynie tereny zamknięte dla celów transportowych. Najistotniejsze zmiany w stosunku do projektu polegają na rozszerzeniu, w celu implementacji prawa UE, unormowania o kwestie zakładów o zwiększonym lub dużym ryzyku wystąpienia poważnych awarii oraz, paradoksalnie, na bardziej precyzyjnym niż dotąd, a nie bardziej elastycznym, określeniu materii planu zagospodarowania przestrzennego.
W konsekwencji jedną z istotnych zmian stanowi skrócenie terminów: wyłożenia i poddania pod dyskusję projektu studium. Nie ma to jednak praktycznego znaczenia dla przyspieszenia procedury, lecz ogranicza prawo obywateli do udziału w procesie planowania. Skrócono także termin wejścia w życie uchwały o planie miejscowym oraz zawieszenia stosownych postępowań administracyjnych.
Nie kwestionując – poza skróceniem terminu debaty publicznej – potrzeby wprowadzenia omówionych zmian, nie sposób nie zauważyć ich nie tylko niesystemowości, ale wręcz przypadkowości. Oczekiwać należy projektów od dawna zapowiadanej i przygotowywanej gruntownej zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Nie może być ona jednak zmianą dla zmiany, lecz powinna kierować się zasadami, które dadzą się sprowadzić do takiego wyważenia praw właścicieli nieruchomości i inwestorów oraz interesu publicznego, aby ustawa stała się wreszcie instrumentem zapewniania tak brakującego nam ładu przestrzennego.