Na czarnych listach dłużników znajduje się kilkanaście tysięcy firm, które nie mają żadnych zaległości. Biura informacji gospodarczej nie weryfikują informacji podawanych przez wierzycieli.
Biznesmeni alarmują, że choć są rzetelnymi płatnikami, nikt ich nie wzywa do zapłaty, widnieją na liście dłużników. Nie mogą się ubiegać o kredyty, nawet podpisać umowy z operatorem telefonii komórkowej. Wpisują ich tam firmy, wobec których nie mają przeterminowanych zobowiązań.
– Do biura trafia kilkadziesiąt skarg w tej sprawie – przyznaje Aneta Cichosz, specjalista ds. PR Krajowego Rejestru Długów.
Biura prowadzące listy dłużników twierdzą, że jedynie pośredniczą w przekazywaniu informacji o zadłużeniach i nie są uprawnione do rozstrzygania, czy dana firma jest dłużnikiem, czy nie.
– BIG badają jedynie, czy wierzyciel przedstawił im odpowiednie dokumenty – mówi Edyta Stępień, prawnik z Kancelarii Radców Prawnych Kurek, Kościółek, Wójcik. Są to np. faktury lub orzeczenia sądu z nadaną klauzulą wykonalności.
Przedsiębiorca, który niesłusznie znalazł się na liście, może się bronić. Musi się zgłosić do wierzyciela, który ma wówczas obowiązek jak najszybciej (nie później niż w ciągu 14 dni) usunąć nieprawdziwą informację. Biuro usunie nieprawidłowości w terminie tygodnia.
Za podanie nieprawdziwych informacji odpowiedzialność ponosi wierzyciel. W razie sporu to on będzie musiał udowodnić przed sądem, że dług istnieje. Co więcej, za podawanie do BIG fałszywych informacji, a także za brak usunięcia na czas informacji o spłaconym zobowiązaniu grozi grzywna do 30 tys. zł.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał ostatnio, że zamieszczenie informacji w BIG bez wcześniejszego poinformowania o tym fakcie dłużnika jest niezgodne z prawem i narusza dobra osobiste zarówno osoby fizycznej, jak i przedsiębiorstwa.
Czarna lista uczciwych
Aby móc umieścić dłużnika na czarnej liście w biurze informacji gospodarczej, wierzyciel musi spełnić kilka ustawowych wymogów.
W pierwszej kolejności powinien wezwać dłużnika do dobrowolnego uregulowania należności, w drugiej ostrzec przed tym, że jego dane mogą ewentualnie zostać przekazane do BIG. W praktyce wielu wierzycieli pomija te kroki i wpisuje na listy nawet osoby i firmy, które nigdy nie miały poważnie przeterminowanych zobowiązań płatniczych czy kredytowych.

Problem jest, ale nie nasz

Zdarza się, że wierzyciele fałszują dokumenty, na przykład faktury lub korespondencję. Spośród wszystkich 6 mln dłużników zarejestrowanych w dwóch BIG-ach kilkanaście tysięcy stanowić mogą osoby wpisane na czarne listy nielegalnie.
Same biura informacji kredytowej przyznają, że problem znają (do Krajowego Rejestru Długów trafia co miesiąc kilkadziesiąt zarzutów w takich sprawach), ale są bezradne. Jedynie pośredniczą w przekazywaniu informacji o zadłużeniach osób fizycznych i prawnych, a w związku z tym nie są uprawnione do rozstrzygania, czy dany podmiot rzeczywiście jest dłużnikiem, czy też nie.
– Aby móc przekazać dane dotyczące dłużnika do biura informacji gospodarczej, wierzyciel musi najpierw podpisać odpowiednią umowę z biurem. Potem, zazwyczaj korzystając z elektronicznego serwisu, może samodzielnie dopisywać swoich dłużników do rejestru – tłumaczy Urszula Okarma, prezes zarządu Rejestru Dłużników ERIF BIG SA. Taki system działania powoduje, że na czarną listę wierzyciel dopisać może każdego. Informacji tej nikt nie weryfikuje, a BIG-i sprawdzają jedynie, czy wierzyciel dostarczył im wymagane dokumenty.
Teoretycznie wierzycielom, którzy niezgodnie z prawem umieścili osobę fizyczną lub firmę w rejestrze, grożą ustawowe kary. – Za podawanie do BIG fałszywych informacji, a także brak usunięcia na czas informacji o spłaconym zobowiązaniu, przewidziana jest grzywna w wysokości 30 tys. zł – mówi Mariusz Hildebrand, prezes zarządu Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor SA. W praktyce są one nakładane tylko w sytuacji, gdy jakiś sfałszowany dłużnik odkryje, że jego nazwisko widnieje w rejestrze i zgłosi to np. w BIG.

Nie daj się zadłużyć

W przypadku nieuprawnionego wpisu do rejestru dłużnik może żądać od wierzyciela i BIG usunięcia swoich danych z listy w ciągu 14 dni oraz dochodzić swoich roszczeń przed sądem. Gdy np. przez firmę, która niezgodnie z prawem umieściła przedsiębiorcę w rejestrze dłużników, nie mógł zaciągnąć kredytu, może domagać się od niej rekompensaty.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku kilka tygodni temu uznał, że wierzyciel, który decyduje się na przekazanie informacji o zobowiązaniach dłużników do biura informacji gospodarczej, musi spełnić wszystkie wymogi przewidziane w ustawie o informacji gospodarczej. Zamieszczenie informacji bez wcześniejszego poinformowania o tym dłużnika jest niezgodne z prawem.
Ważne!
6 mln dłużników figuruje w dwóch biurach informacji gospodarczej. Wierzyciel ma 14 dni na wystąpienie do biura z żądaniem aktualizacji danych, jeśli dowiedział się, że przekazane informacje są nieprawdziwe albo dłużnik spłacił dług
Biura informacji nie weryfikują jak należy
Anna Kozanecka-Żarnecka
adwokat, Chałas i Wspólnicy Kancelaria Prawna
Biura informacji gospodarczej ograniczają się jedynie do formalnej weryfikacji. Nie jest natomiast dokonywana ocena tego, czy zobowiązanie dłużnika w rzeczywistości istnieje.
W rejestrze może znaleźć się firma, która nie jest dłużnikiem. Zdarza się bowiem, że określone zobowiązanie ma charakter sporny, zaś na skutek późniejszego orzeczenia sądu okazuje się, że dług w ogóle nie istniał, a jednak był podstawą wpisu w rejestrze. Wówczas można mówić o naruszeniu dóbr osobistych w postaci dobrego imienia, renomy lub dobrej sławy podmiotu niesłusznie ujawnionego w rejestrze jako dłużnik.