Fotoradary niedługo będą stały tylko tam, gdzie rzeczywiście jest niebezpiecznie na drodze. Mają bowiem zmuszać kierowców do tego, by zdjęli nogę z gazu, a nie służyć wyłącznie zarabianiu przez gminę pieniędzy na mandatach. Dlatego o ich lokalizacji zdecyduje policja. Dlatego też nie będzie już pustych masztów z atrapami tych urządzeń.
Maszty z fotoradarami nie będą puste. Znikną tam, gdzie służą wyłącznie zarabianiu pieniędzy i zostaną tylko w tych miejscach na drogach, gdzie jest niebezpiecznie – takie zmiany przewiduje projekt nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym, który dziś będzie głosowany w Sejmie.
Intencją sejmowej komisji infrastruktury, która przygotowała projekt, jest skończenie z wykorzystywaniem fotoradarów do zarabiania pieniędzy. Mają one służyć poprawie bezpieczeństwa. Dlatego o ich lokalizacji zadecyduje policja. Straż miejska dopiero jak uzasadni, że w danym miejscu jest szczególnie niebezpiecznie i dostanie zgodę policji, to ustawi się z fotoradarem. Jednak funkcjonariusze będą musieli być w miejscu widocznym i oznaczonym. Posłowie chcą, by korzystali np. z przenośnych znaków drogowych. Chodzi im o to, by kierowcy zwolnili w miejscu niebezpiecznym. Wówczas tylko ci, którzy z pełną premedytacją nie zwolnią, zostaną ukarani mandatem i punktami karnymi.
W projekcie nowelizacji ustawy została wprowadzona możliwość tolerancji przekroczenia dozwolonej prędkości o 5 km/godz. W konsekwencji kierowca, który nieznacznie przekroczy prędkość, nie zostanie ukarany mandatem.
Zdaniem Krzysztofa Tchórzewskiego, wiceprzewodniczącego sejmowej komisji infrastruktury, kierowcy nie mogą ciągle pilnować prędkościomierza. Może się zdarzyć, że nieznacznie przekroczą prędkość, szczególnie gdy patrzą na gęsto ustawione znaki na polskich drogach.
Zostaną rozszerzone uprawnienia Inspekcji Transportu Drogowego. Funkcjonariusze tej służby nie będą już ograniczeni do kontroli wyłącznie kierowców wykonujących przewozy ciężarówkami i autobusami. Skontrolują też osoby poruszające się samochodami osobowymi czy motocyklami. Będą mogli zmierzyć im prędkość, jak i przebadać kierujących alkomatem.
Nowela ma rozstrzygnąć dyskusje dotyczące tego, kto może, a kto nie może posługiwać się fotoradarem. Przepisy ruchu drogowego w przypadku policji mówią o przyrządach, a w przypadku straży miejskich o urządzeniach. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oba pojęcia traktuje tak samo. Jednak teraz zostaną one zdefiniowane w ustawie jako urządzenia rejestrujące. Posługiwać się nimi będzie mogła zarówno policja, straż miejska, jak i inspekcja transportu drogowego.
W projekcie znalazła się definicja urządzenia rejestrującego. Za takie zostaną uznane urządzenia zarówno stacjonarne, przenośne, umieszczone w samochodach czy helikopterach, które ujawniają i zapisują obraz popełnianego wykroczenia. Z takich urządzeń skorzysta bowiem policja, straż miejska, jak i inspekcja transportu drogowego. W obecnych przepisach z urządzeń rejestrujących może korzystać straż miejska, a policja z przyrządów kontrolno-pomiarowych. Nie ma jednak definicji urządzenia rejestrującego. Z kolei przyrządy są zdefiniowane w innych przepisach.
– Dopiero nowelizacja sprawi, że policja legalnie będzie korzystać z fotoradarów, czyli urządzeń rejestrujących. Obecnie może przy kontroli kierowców używać jedynie przyrządów kontrolno-pomiarowych, które nie są fotoradarami – uważa Marek Seweryński z firmy Meron, która udostępnia strażom miejskim swoje fotoradary.
Są też zdania, że straż miejska nie do końca ma prawo do korzystania z fotoradarów. Dlatego posłowie wprowadzając nową definicję chcą rozstrzygnąć ten spór.
Najważniejsze zmiany dla kierowców
● fotoradary będą tam, gdzie jest wyjątkowo niebezpiecznie
● nie będzie atrap fotoradarów
● kontrola straży miejskiej na drodze poprzedzona znakami drogowymi
● inspektor transportu drogowego także skontroluje kierowcę osobówki
● tolerancja 5 km/h przy pomiarze prędkości
● urządzenia rejestrujące będą widoczne