Centralizacja rządowych zamówień mogłaby przynieść rocznie oszczędność kilku miliardów złotych. To ważne w dobie kryzysu i cięć w wydatkach budżetowych.
Rząd pełen jest pomysłów na oszczędności. Gdyby samymi planami dało się łatać budżet, to nie wyglądałby dziś tak tragicznie. Rzecz w tym, że obietnice trzeba jeszcze realizować. „DGP” rozpoczyna dziś cykl „Co zostało z tamtych oszczędności”. Pamiętacie państwo szczytny projekt grupowych zakupów? W czerwcowym wywiadzie dla „DGP” taką zmianę zapowiadał Michał Boni. – Docelowo powinno dać to kilka miliardów oszczędności, chcemy przygotować to rozwiązanie razem z budżetem na 2011 rok – mówił wówczas szef doradców strategicznych premiera. Idea stara jak świat. Wiedzą o tym konsumenci, którzy za pomocą serwisów Groupon, Gruper, CityDeal wspólnie wykupują kolacje w restauracji, bilety na koncerty czy pobyty w hotelu. Spółki komunalne wspólnie negocjują korzystniejsze zasady dostaw energii. I teoretycznie wie o tym administracja państwowa. Przepisy o zamówieniach publicznych dają możliwość przeprowadzania zbiorowych zakupów dla administracji rządowej od 2006 r. Mimo to centralny przetarg dotychczas przeprowadzono tylko raz – na telefony komórkowe i karty SIM.
Centralizacja rządowych zamówień mogłaby przynieść oszczędności kilku miliardów złotych rocznie.
– Bez wątpienia instytucja centralnego zamawiającego poprzez agregowanie postępowań może osiągnąć efekt otrzymywania korzystniejszych cenowo ofert niż w tradycyjnie prowadzonych postępowaniach – uważa Adam Giersz, minister sportu i turystyki.
Problem w tym, że nie wiadomo, jak zgłaszać potrzebę zastosowania zbiorowych zakupów. Decyzja w tej sprawie leży w rękach samego premiera. Na nasze pytania kancelaria premiera nie odpowiedziała. – Nie znam tego tematu, ale jeśli jest taka możliwość formalna i rzeczywiście przynosi to oszczędności, to oczywiście trzeba tak zrobić – mówi nam wiceszef klubu PO Jarosław Gowin.
– Centralny zamawiający może zostać powołany jedynie na mocy zarządzenia prezesa RM. Prowadzi to do sformalizowania procedury, co może tłumaczyć brak chęci do korzystania z tej oszczędnej instytucji – uważa Monika Kucharczyk, prawnik i ekspert z zakresu zamówień publicznych w kancelarii Salans. Według niej zarządzenie o powołaniu centralnego zamawiającego musi zostać wydane przez prezesa Rady Ministrów.
Grupowe zakupy przynoszą same korzyści. Od dawna wiedzą o tym konsumenci, którzy za pomocą specjalnych portali (Groupon, Gruper, Citydeal) wspólnie wykupują kolację w restauracji, bilety na koncerty czy pobyt w hotelu. Tak jest po prostu taniej. Działa efekt skali. Im więcej jest chętnych, tym większe upusty cenowe można wywalczyć. Zbiorowe zakupy robią także samorządy i ich spółki, wspólnie negocjując korzystniejsze zasady dostaw energii. Dlaczego więc administracja rządowa nie korzysta z takiej możliwości?
Decyzja w tej sprawie należy do premiera. Nie jest jasne, na jakiej ścieżce resorty mają mu zgłaszać potrzebę zastosowania zakupów. Przepisy o zamówieniach publicznych dają możliwość dokonywania zbiorowych zakupów dla administracji rządowej od 2006 r. Mimo tego centralny przetarg dotychczas przeprowadzono tylko raz – na telefony komórkowe i karty SIM. Według szacunków – oszczędności wyniosły wtedy ok. 24 mln. zł. Centralne zamówienia stosują Austria oraz Włochy.

Centralny zamawiający

Centralizacja rządowych zamówień mogłaby przynieść rocznie oszczędność kilku miliardów złotych. To ważne w dobie kryzysu i cięć w wydatkach budżetowych.
– Instytucja centralnego zamawiającego – poprzez możliwość koncentracji zakupów – przyniosłaby duże oszczędności w zakresie wydatkowania publicznych pieniędzy. Prowadzenie postępowania przez centralnego zamawiającego sprzyjałoby zwiększeniu konkurencji oraz usprawniło przebieg i skuteczne zakończenie procedury przetargowej – uważa Monika Kucharczyk, prawnik i ekspert z zakresu zamówień publicznych w kancelarii Salans
Jej zdaniem w przetargach organizowanych przez centralnych zamawiających nie ma zagrożenia ograniczenia dostępu do rynku małym i średnim przedsiębiorcom, gdyż podmioty te zawsze mają możliwość złożenia oferty wspólnej oraz ewentualnie złożenia oferty na część zamówienia.
– Wielkość zamówienia determinowałaby wysokość ceny, którą można by skutecznie negocjować, generując tym samym niższe koszty – uważa poseł Piotr Stanke (PIS).

Zainteresowane resorty

Zalety centralnych zakupów dostrzegają też resorty rządowe. – Bez wątpienia instytucja centralnego zamawiającego poprzez agregowanie postępowań o udzielenie zamówienia publicznego może osiągnąć efekt otrzymywania korzystniejszych cenowo ofert niż w tradycyjnie prowadzonych postępowaniach – uważa Adam Giersz, minister sportu i turystyki.
Mimo że jego resort dostrzega korzyści płynące z centralizacji zakupów, nigdy nie zwrócił się do premiera z wnioskiem. – Decyzja dotycząca wskazania centralnego zamawiającego jest wyłączną kompetencją prezesa Rady Ministrów – wskazuje minister.
Zalety wspólnych przetargów dostrzega także Krystyna Szumilas, sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Podkreśla jednak, że w przypadku edukacji nie każdy rodzaj dostaw lub usług może być przedmiotem zamówienia centralnego. Ponadto procedura udzielenia zamówienia centralnego jest wydłużona.

Chcą, ale nie mogą

Decyzja w sprawie wspólnych przetargów należy do premiera. To on ma prawo wskazać, kto i na jakich zasadach przeprowadzi wspólny przetarg. Problem w tym, że nie ma oficjalnej ścieżki, którą resorty mogą mu zgłaszać potrzebę skorzystania z takiego trybu.
– Centralny zamawiający może zostać powołany jedynie na mocy zarządzenia prezesa RM. Prowadzi to do sformalizowania procedury, co może tłumaczyć brak chęci korzystania z tej instytucji – uważa Monika Kucharczyk, prawnik i ekspert z zakresu zamówień publicznych w kancelarii Salans.
Według niej mimo że zarządzenie o powołaniu centralnego zamawiającego musi zostać wydane przez prezesa RM, nie ma przeszkód, żeby odpowiednie instytucje – pomimo braku szczególnego trybu w ustawie Prawo zamówień publicznych – sygnalizowały prezesowi RM potrzebę wydania zarządzenia o powołaniu centralnego zamawiającego.
– Wprowadzenie w 2006 r. instytucji centralnego zamawiającego wzbudzało pewne wątpliwości w zakresie wpływu tego rozwiązania na rynek zamówień publicznych i utrudnienie konkurencji w segmencie mniejszych firm – wskazuje Anita Wichniak Olczak, rzecznik prasowy Urzędu Zamówień Publicznych.
Zamówienia grupowe to oszczędności i uproszczenie postępowań
Jakub Pokrzywniak, doradca w kancelarii WKB Wierciński Kwieciński Baehr
Administracja rządowa może grupowo udzielać zamówień publicznych za pomocą instytucji centralnego zamawiającego. Na jakich zasadach można skorzystać z tej ścieżki?
Istotą regulacji instytucji centralnego zamawiającego jest to, że ma działać w zakresie udzielania zamówień publicznych na potrzeby zamawiających z administracji rządowej, jeżeli zamówienie jest związane z działalnością więcej niż jednego zamawiającego. Jego rola może być ograniczona do etapu samego postępowania, może on jednak również udzielać zamówień (czyli zawierać umowy) na potrzeby ww. zamawiających lub zawierać umowy ramowe na ich rzecz (wówczas poszczególni zamawiający samodzielnie zawierają umowy wykonawcze). Kompetencję do wskazania centralnego zamawiającego ma premier, aczkolwiek nie ma on takiego obowiązku. Jeżeli premier wskazuje centralnego zamawiającego, może polecić zamawiającym z administracji rządowej korzystanie z jego pośrednictwa.
Jakie zalety ma grupowe udzielanie zamówień?
Potencjalną zaletą posługiwania się instytucją centralnego zamawiającego jest możliwość wykorzystania efektu skali. Jeżeli centralny zamawiający prowadzi postępowanie dla wielu zamawiających, jego przedmiotem są większe ilości nabywanych dóbr, usług lub robót budowlanych, a to z reguły powinno pozwolić uzyskać obniżkę ceny. Centralny zamawiający może też odciążyć zamawiających w płaszczyźnie organizacyjnej, gdyż bierze na siebie przygotowanie i przeprowadzenie postępowań.
Jakie wady może mieć ta procedura?
Wadą korzystania z instytucji centralnego zamawiającego może być teoretycznie to, że działając dla wielu podmiotów, może on niekiedy w niedostateczny sposób uwzględniać specyficzne potrzeby czy oczekiwania poszczególnych zamawiających. Zamawiający też poniekąd tracą kontrolę nad postępowaniami prowadzonymi przez centralnego zamawiającego, co może stanowić psychologiczną barierę przed korzystaniem z tej instytucji (w braku takiego obowiązku). Dalej nie wszystkie postępowania nadają się do powierzenia ich centralnemu zamawiającemu – zwłaszcza skomplikowane, pionierskie projekty powinny być raczej przedmiotem indywidualnych postępowań prowadzonych przez poszczególnych zamawiających.