W sądach jest blisko 400 nieobsadzonych etatów asystenta sędziego. Prawnicy nie są zainteresowani etatami, gdyż płaca jest za niska, a warunki pracy złe.
W resorcie sprawiedliwości na koniec czerwca było nieobsadzonych 375 etatów asystenta sędziego. To wina zbyt niskich zarobków, niejasnej ścieżki awansu zawodowego i złych warunków pracy – twierdzą zainteresowani. Brak asystentów to duży problem – mówią sędziowie i podkreślają, że dzięki wsparciu ze strony asystentów sprawy mogłyby być prowadzone w sposób szybszy i skuteczniejszy.

Nieudana reforma

Dodatkowe etaty asystentów sędziów to jeden z elementów reformy resoru sprawiedliwości, która miała na celu skrócenie czasu rozpoznawania spraw w sądach i ulżenie ciężkim warunkom pracy sędziów. Ministerstwo Sprawiedliwości słowa dotrzymało i w 2009 r. w sądach pojawiło się 650 dodatkowych etatów sędziów, a w 2010 r. – 13 etatów. Okazało się jednak, że nie ma chętnych na ich objęcie.
– Na koniec 2009 r. nie było obsadzonych 298 etatów asystenta sędziego – podaje Joanna Dębek, rzecznik prasowy MS.
W 2010 r. liczba ta wzrosła do 375 etatów.
– Problem ten istnieje w wielu sądach. W efekcie na jednego sędziego przypada więcej niż dwóch asystentów – mówi Rafał Lisak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krakowie.

Potrzebna pomoc

O zwiększenie etatów asystentów sędziowie walczą już od kilku lat. Asystenci mieli odciążyć ich od wykonywania pracy biurowej i podejmowania licznych czynności techniczno-procesowych. Zdaniem sędziów wykonywanie tego typu zadań pochłania zbyt dużo cennego czasu, który mógłby być wykorzystywany na orzekanie. W efekcie wydłuża się czas prowadzonych postępowań.
– Dziś sędziowie w Polsce poświęcają za dużo czasu na techniczne czynności, które mogłyby być wykonywane np. przez dobrze wyszkolonych asystentów czy pracowników sekretariatów – mówi Waldemar Żurek, sędzia, członek Krajowej Rady Sądownictwa.
Pomoc asystentów jest wysoko ceniona przez sędziów.
– Asystenci przygotowują m.in. projekty uzasadnień i wyroków. To daje sędziemu więcej czasu na wysłuchanie stron i podjęcie merytorycznej decyzji – mówi Rafał Lisak.

Tendencja zniżkowa

Sędziowie apelują, że asystentów wciąż jest za mało. Natomiast asystenci ostrzegają, że w przyszłości może być jeszcze gorzej.
– Zauważalna jest tendencja do porzucania zawodu asystenta sędziego przez osoby dotychczas zatrudnione, przy jednoczesnym braku zainteresowania kolejnymi konkursami ogłaszanymi na wolne stanowiska asystenta sędziego – informuje Andrzej Sobótka, przewodniczący Zarządu Stowarzyszenia Asystentów Sędziów.
Problem ten dostrzegają także sędziowie.
– Coraz częściej zdarzają się przypadki, że asystenci rezygnują po kilku miesiącach pracy i przechodzą np. do wolnych zawodów prawniczych – mówi Rafał Lisak.
W efekcie jest więc duża rotacja wśród asystentów, co powoduje, że sędziowie muszą co kilka miesięcy tracić czas na wdrażanie nowej osoby w swój rytm pracy.



Złe warunki

Skromna pensja to główna przyczyna braku zainteresowania etatami asystentów sędziów – twierdzą sami zainteresowani.
– Nasze zarobki są zbyt niskie w porównaniu do innych zawodów prawniczych, zwłaszcza w zestawieniu z referendarzami sądowymi, co do mianowania których obecnie istnieją takie same wymogi formalne jak przy zatrudnianiu asystentów sędziów – mówi Andrzej Sobótka.
Ale to niejedyna okoliczność zniechęcająca młodych prawników do wykonywania tego zawodu.
– Warunki pracy asystentów nie są dobre – przyznaje Rafał Lisak.
Zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości z 5 listopada 2002 r. w sprawie szczegółowego zakresu i sposobu wykonywania czynności przez asystentów sędziów (Dz.U. z 2002 r. nr 192, poz. 1613 z późn. zm.), asystent sędziego może pełnić swoje obowiązki u nie więcej niż dwóch sędziów.
– Niestety, zapis ten często jest nieprzestrzegany – mówi Rafał Lisak.
I podaje, że w Sądzie Okręgowym w Krakowie są 64 etatów asystenta sędziego, a sędziów – 148. Łatwo więc obliczyć, że jeden asystent pomaga w pracy więcej niż dwóm sędziom.
– Asystenci często współpracują z czterema, a nawet większą liczbą sędziów. Taka praktyka została wyraźnie uznana za nieprawidłową przez Ministerstwo Sprawiedliwości w piśmie z 1 kwietnia 2010 r. podpisanym przez podsekretarza stanu Zbigniewa Wronę – wskazuje Andrzej Sobótka.

Brak drogi

Asystenci sędziów narzekają także na brak jasnej ścieżki awansu w tym zawodzie.
– Brak jest realnych perspektyw awansu i rozwoju zawodowego – przyznaje Rafał Lisak.
Dlatego też Ogólnopolskie Stowarzyszenie Asystentów Sędziów apeluje m.in. o stworzenia możliwości awansu zawodowego dla asystenta sędziego poprzez wprowadzenie stanowiska starszego asystenta sędziego. Taka możliwość istnieje już w sądownictwie administracyjnym.
8600 sędziów orzeka w sądach powszechnych
OPINIA
Marek Celej
sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, dyrektor biura prawnego w Krajowej Radzie Sądownictwa
Istnieją trzy przyczyny nikłego zainteresowania wolnymi etatami asystenta sędziego. Pierwsza pensja dla asystenta sędziego sądu rejonowego wynosi nieco ponad 2 tys. zł brutto. Taka wysokość wynagrodzenia nie spełnia jakichkolwiek standardów i oczekiwań. Tymczasem praca asystenta jest bardzo odpowiedzialna. Druga sprawa to wygórowane kryteria, jakie się stawia podczas konkursu kandydatom na to stanowisko. Trzeci najważniejszy czynnik to zmiana ustawy o dojściu do zawodu sędziego. Obecna koncepcja, którą przeforsowało Ministerstwo Sprawiedliwości polega na tym, że po aplikacji sędziowskiej kandydat na sędziego musi przejść przez tzw. asystenturę, a więc rok stażu asystenckiego i rok stażu referendarskiego. I tu pojawia się problem, gdyż istnieje duża dysproporcja pomiędzy wynagrodzeniem osoby, która ukończy Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury i pracuje jako asystent w ramach stażu, a płacą osoby, która przychodzi na stanowisko asystenta od razu po ukończeniu studiów prawniczych.
Droga dojścia do zawodu / DGP