Wraca projekt zmian w doborze sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Posłowie SLD chcą, by nowe Kolegium Elektorów wskazywało Sejmowi kandydatów do TK spośród doktorów prawa lub sędziów z kwalifikacjami do orzekania w najwyższych instancjach.

W czwartek projektem zajęła się sejmowa komisja sprawiedliwości. Sprawa nie jest nowa, bo już w czerwcu 2008 r. sejmowa komisja rozpoczęła - ale nie dokończyła - pierwsze czytanie podobnego projektu, złożonego wówczas przez nieistniejący już klub LiD. Nowy projekt dotyczący tych samych kwestii złożyli posłowie SLD.

"Mieliśmy przypadek Kazimierza Barczyka, była sprawa Lidii Bagińskiej. To nas obliguje do bardziej wnikliwego myślenia o kandydatach do Trybunału Konstytucyjnego" - mówił szef komisji Ryszard Kalisz (SLD), nawiązując do przypadków kandydatów na sędziów TK, zgłoszonych przez ugrupowania polityczne.

"Komisja sprawiedliwości, która spotyka się z kandydatami przed głosowaniem Sejmu nie ma instrumentów prawnych do weryfikacji, czy posiadają oni wybitną wiedzę prawniczą, a głosowanie nad kandydaturami - przyznajemy to szczerze - miało charakter polityczny. Ten projekt jest po to, żeby wymusić merytoryczność wyboru" - mówił Kalisz.

Projekt określa kryteria doboru kandydatów do TK, nakładając dodatkowy wymóg posiadania tytułu naukowego doktora nauk prawnych, a także kwalifikacji do zajmowania stanowiska sędziego Sądu Najwyższego lub Naczelnego Sądu Administracyjnego. Obecnie doktorat nie jest wymagany, a kandydata do TK zgłasza Sejmowi grupa posłów.

Lewica chce też, aby do powołania na jedno miejsce w TK wskazywano Sejmowi trzech kandydatów. Miałoby to robić Kolegium Elektorów składające się z dwóch przedstawicieli Prezydenta RP, dwóch reprezentantów Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN i dwóch ze Zgromadzenia Ogólnego Sędziów NSA oraz dwóch z Krajowej Rady Sądownictwa, a także po jednym przedstawicielu wydziałów prawa polskich uczelni akademickich mających uprawnienia do nadawania stopnia doktora nauk prawnych i reprezentanta Komitetu Nauk Prawnych PAN.

Terminy, tryb i warunki zgłoszeń kandydatów na sędziów Trybunału ogłaszałby Marszałek Sejmu. Także on byłby odpowiedzialny za organizację i prowadzenie zebrań Kolegium Elektorów. Ani marszałek, ani upoważniona przez niego osoba nie miałaby zarazem prawa głosu w wyborach kandydatów wskazanych Sejmowi RP przez Kolegium Elektorów.

Wobec tej propozycji podniesiono zarzut jej niekonstytucyjności - uczyniła to komórka analityczna Sądu Najwyższego, a także Naczelna Rada Adwokacka. Uwagi miała też KRS.

"Bez wielkiej przesady stwierdzić można, że obecnie stopień doktora uzyskać dość łatwo i nie potwierdza on często rzeczywistych kwalifikacji naukowych osoby z tym tytułem" - pisze adwokatura w swej opinii prawnej do projektu. Ich zdaniem, jeśli miałby istnieć wymóg dorobku naukowego, należałoby podnieść próg wykształcenia do poziomu doktora habilitowanego.

SN i NRA wskazują ponadto, że powołanie Kolegium Elektorów w rzeczywistości pozbawiłoby Sejm wolnego wyboru - co byłoby sprzeczne z ustawą zasadniczą. Te argumenty podjął w środę członek komisji Andrzej Czuma, pytając, czy wnioskodawcy chcą pozbawić Sejm konstytucyjnego prawa wyboru sędziów Trybunału.

Witold Gintowt-Dziewałtowski (SLD) zaprzeczył takiej interpretacji. "Dotychczas nikt na poważnie nie badał, czy kandydaci do TK rzeczywiście wyróżniają się +wybitną wiedzą prawniczą+. Kolegium Elektorów mogłoby to faktycznie robić. A nic nie stoi na przeszkodzie, by posłowie zgłaszali temu kolegium swoich kandydatów. Oczywiście Sejm mógłby też nie wybrać żadnego z trzech przedstawionych kandydatów, co oznaczałoby konieczność powtórzenia procedury" - odparł poseł SLD.

Projekt skierowano do sejmowej podkomisji, która ma opracować sprawozdanie.