Za zniesławienie za pomocą środków masowego komunikowania będzie groził rok więzienia. Rząd chciał znieść w kodeksie karnym karę pozbawienia wolności za pomówienie. Podniesienie prawdziwego zarzutu wobec osoby publicznej nie będzie przestępstwem.
Od 8 czerwca wchodzą w życie znowelizowane przepisy kodeksu karnego, które zmniejszają karę dla dziennikarzy za zniesławienie z dwóch lat do jednego roku pozbawienia wolności. Zmiana ta jest połowiczna i niewystarczająca. Rządowy projekt nowelizacji kodeksu karnego przewidywał początkowo uwolnienie dziennikarzy od kary wiezienia. Przepisy zostały jednak zmienione w parlamencie, gdzie wprowadzono karę rocznego pozbawienia wolności.
– Nie chcemy tworzyć immunitetu dziennikarskiego. Protestujemy jednak przeciwko praktykom karania więzieniem za słowo. Wystarczająca do ochrony dobrego imienia jest procedura cywilna – mówi dr Wiesław Podkański, prezes Izby Wydawców Prasy.
Rząd również nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy, dlatego Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje inicjatywę ustawodawczą, aby znieść zagrożenie sankcją pozbawienia wolności za przestępstwo zniesławienia z użyciem mediów. Orzekanie sankcji karnych za zniesławienie było często krytykowane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. Zwłaszcza wtedy gdy dotyczyło dziennikarza. Zagrożenie karą może bowiem wywrzeć tzw. mrożący skutek na swobodę wypowiedzi. Tylko wyjątkowo Trybunał akceptuje ingerencję w swobodę wypowiedzi w postaci wyroku sądu karnego skazującego na karę pozbawienia wolności. Dzieje się tak, o czym świadczą orzeczenia Trybunału w Strasburgu, gdy publikacje nawołują do nienawiści i użycia przemocy.
Według kodeksu karnego zniesławienie to występek polegający na pomówieniu innej osoby, grupy osób, instytucji czy osoby prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w oczach opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia danej funkcji, zawodu lub działalności. Nie można mówić o przestępstwie zniesławienia, jeśli podnoszone zarzuty są prawdziwe i służą obronie społecznie uzasadnionego interesu. Według wchodzącej w życie 8 czerwca nowelizacji nie będzie również przestępstwem podnoszenie prawdziwego zarzutu wobec osoby publicznej.

Skazani za słowo

Od wejścia w życie kodeksu karnego na podstawie art. 212 kodeksu karnego wprowadzającego kary za zniesławienie skazano 1069 osób. Aż 241 osób otrzymało karę pozbawienia wolności. MS nie gromadzi danych wskazujących, ilu wśród skazanych to dziennikarze. Jednak według danych Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich rocznie ponad 10 przedstawicieli prasy, radia i telewizji jest skazywanych na karę pozbawienia wolności. Proces toczył się między innymi przeciwko Joannie Kluzik-Rostkowskiej, Biance Mikołajewskiej, Monice Olejnik i Piotrowi Najsztubowi. Sprawę za zniesławienie za pośrednictwem środków masowego przekazu miał nawet rzecznik praw obywatelskich za artykuł „Czarne owce palestry” opublikowany na łamach „Wprost”.
Choć orzeczeń skazujących na karę więzienia jest niewiele, to sam proces karny jest wystarczająco stygmatyzujący, chociażby ze względu na możliwość wpisania skazania do rejestru karnego. Ponadto wobec dziennikarzy mogą być stosowane wszystkie środki zapobiegawcze, z tymczasowym aresztowaniem włącznie.
– Pierwszą sprawę miałem za to, że nazwałem funkcjonariusza SB funkcjonariuszem SB. Sprawa ciągnęła się dwa lata. Zostałem uniewinniony – skarży się Cezary Łazarewicz, dziennikarz „Polityki”.
Oskarżony musiał stawić się kilkadziesiąt razy w sądzie. Każdego dnia, na który była wyznaczona rozprawa, był wyłączony z pracy w redakcji.



Szykana dziennikarzy

– Sprawy za zniesławienie obliczane są w dużej mierze na szykanowanie tych osób – mówi Piotr Rogowski, radca prawny.
Coraz częściej oskarżycielem nie jest Kowalski, ale polityk czy instytucja, którzy korzystają z pomocy prawników. Dziennikarz często jest bez szans.
– O ile ciężar procesu cywilnego ponosi redakcja i wydawnictwo, o tyle sprawy karne są wytaczane indywidualnie przeciwko dziennikarzowi, nierzadko pozbawionemu fachowej pomocy prawnej – wyjaśnia Piotr Rogowski.

Knebel dla lokalnej prasy

Artykuł 212 uderza przede wszystkim w dziennikarzy lokalnych mediów.
– Dziennikarz z Koszalina czy Szczytna nie odważy się po raz drugi nadepnąć na odcisk komuś, kto przeczołgał go przez wydział karny sądu rejonowego – uważa Cezary Łazarewicz.
Lokalne media najczęściej nie zatrudniają prawników. Dziennikarze muszą bronić się sami. Dlatego redaktorzy naczelni nakazują im nieformalne dogadanie się ze skarżącym, nawet jeśli napisali prawdę.
Wbrew powszechnie panującej opinii więzienie za zniesławienie grozi nie tylko w Polsce i na Białorusi. Niektóre z państw o ugruntowanej demokracji (np. Niemcy, Szwajcaria, Norwegia) również przewidują karę pozbawienia wolności dla pomawiających. Jest to jednak praktyka, od której się odchodzi.
– W Szwecji czy na Węgrzech, a nawet w państwach Ameryki Łacińskiej wyrugowano z systemu karnego przepisy odnoszące się do zniesławienia – podkreśla Dawid Sześciło z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
1069 dziennikarzy zostało skazanych przez sądy za zniesławienie od 1997 r.
Podstawa prawna
Art. 1 pkt 26 ustawy z 5 listopada 2009 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny, ustawy – Kodeks postępowania karnego, ustawy – Kodeks karny wykonawczy, ustawy – Kodeks karny skarbowy oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 206, poz. 1589). Wchodzi w życie 8 czerwca 2008 r.
OPINIA
dr Michał Zaremba
Instytut Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego
Obniżenie sankcji karnej za przestępstwo zniesławienia w świetle orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka może być niewystarczające. Trybunał z jednej strony nie zakwestionował legalności istnienia w kodeksie karnym przestępstwa zniesławienia, natomiast zezwolił na stosowanie tego przepisu art. 212 w absolutnie skrajnych sytuacjach. Można się więc zastanawiać, czy w polskim prawie przesłanki stosowania sankcji karnych za pomówienie są właściwe. Sądy biorą bowiem pod uwagę przepisy prawa prasowego, które zobowiązują dziennikarza do szczególnej staranności przy zbieraniu informacji. To bardzo wyśrubowane wymaganie. Przykładowo – u lekarzy i architektów wystarczy dochowanie zwykłej staranności.
Kary za zniesławienie / DGP