Jak w praktyce przebiegają sesje, w trakcie których radni oceniają wykonanie budżetu przez wójta, burmistrza czy prezydenta miasta? Jaki organ powinien przejąć te kompetencje?
Andrzej Porawski
dyrektor Biura Związku Miast Polskich
Absolutorium w obecnym kształcie jest reliktem absolutorium działającego w PRL. Taka formuła pełnego rozliczenia organów wykonawczych przez stanowiące ma sens i może występować, ale w stowarzyszeniach, spółdzielniach czy organizacjach tego typu.
Dziś sesje absolutoryjne w najmniejszym stopniu dotyczą wykonania budżetu. Na ogół skupiają się na krytyce samego organu wykonawczego i ocenie jego działań. Tak naprawdę to tylko polityczna ocena jego działań. I zgoda na to. Bo zarówno organ wykonawczy, jak i organ stanowiący są organami politycznymi, w tym sensie, że są wybrane przez ludzi i mają ich reprezentować. Ale niech ta faktycznie polityczna ocena nie nazywa się absolutorium z wykonania budżetu.
Udzielanie absolutorium w takim kształcie, jak jest wpisane do ustawy, znaczy, że jest to procedura dotycząca skwitowania wykonania budżetu. W konsekwencji powinna zostać przeniesiona do instytucji, które na wykonaniu budżetu się znają naprawdę, czyli do regionalnych izb obrachunkowych. Przecież to izby sprawdzają i decydują o tym, czy rada miała, czy nie podstawę do nieudzielania absolutorium.
Nawet gdyby uchwała o nieudzielaniu absolutorium była ważna, to rada przecież nie może odwołać organu wykonawczego, co skutkuje tylko niesmakiem i niedomówieniami.
Dziś mamy tak paradoksalne sytuacje, że oto są uchwały o nieudzielaniu absolutorium, a zdaniem RIO nie było do tego faktycznych podstaw, w związku z tym uchwały te tak naprawdę są nic niewarte. Jeśli jest jakiś powód, by absolutorium nie udzielać, to tylko finansowy, bo w ustawie jest przecież zapisane, że absolutorium to skwitowanie wykonania budżetu.
Rada natomiast powinna dokonywać dorocznej oceny, w której ta opinia RIO musi być jednym z elementów, ponieważ drugim, i to ważniejszym, powinna być ocena wykonania wszystkich uchwał rady, bo w końcu od tego jest organ wykonawczy. I wtedy niech to nazywa się ocena polityczna. Niech to będzie ocena obligatoryjna, niech umożliwia postawienie wniosku o odwołanie organu wykonawczego. Nazywajmy rzeczy po imieniu i uczciwie. Skoro faktycznie jest to ocena polityczna, to niech się tak nazywa. RIO chcą uniknąć przejęcia tego obowiązku. Ale przecież już dziś wypowiadają się w tej kwestii przez obowiązkową opinię o wykonaniu budżetu. RIO boją się, że będą musiały wykonywać dodatkowe obowiązki, a nie dostaną na nie dodatkowych pieniędzy. Sądzę, że izby nie będą musiały bardziej dogłębnie analizować tych budżetów, niż czynią to obecnie.
Związek Miast Polskich swoje propozycje przedstawia już od dłuższego czasu. Chcemy bowiem skończyć z nienormalnością, wyczyścić i wyprostować procedurę absolutoryjną, by nie utrzymywać dłużej rozwiązań, które są bezsensowne.